Współczesna proza polska czyli "Ości" Ignacego Karpowicza.


Czas na współczesną prozę polską, nie mogło więc zabraknąć Ignacego Karpowicza, określanego jako jedne z najciekawszych  współczesnych pisarzy, autora głośnych powieści: "Ballady i romanse" czy "Gesty". Nie miałam jakoś wcześniej okazji przeczytać żadnej z nich, więc "Ości" są moim pierwszym spotkaniem z tym autorem. Czy ostatnim - sama nie wiem, mam mieszane uczucia po tej lekturze, początek zapowiadał się fantastyczny, ale potem coś się popsuło. 

Pierwsze rozdziały wprawiły mnie w niekłamaną euforię i szczery zachwyt, czytało się je z wielką przyjemnością, delektowałam się każdym słowem i nie mogłam się nachwalić oryginalnego języka autora, niebanalnego stylu i błyskotliwego języka. Z rosnącym zaciekawieniem poznawałam kolejnych bohaterów i czekałam na dalszy rozwój akcji, i się nie doczekałam. Z każdego kolejnego rozdziału wiało nudą, absurd opisywanych sytuacji wprawiał mnie w zdumienie, a język, którym tak się na początku delektowałam zaczął mnie nużyć. Mój zachwyt szybko przemienił się  w rozczarowanie i zniecierpliwienie. 

Jeśli ta powieść ma być obrazem współczesnego społeczeństwa polskiego, to na pewno nie całości, ale małego wycinka i szczerze mówiąc mnie ten wycinek wydaje się abstrakcyjny i przerysowany. Ja rozumiem, że w Warszawie żyją ludzie mniej lub bardziej nieprzeciętni, z mniej lub bardziej skomplikowanymi historiami życiowymi, ale niektóre z nich wydały mi się wprost śmieszne i nierealne. A kiedy przeczytałam na okładce, ze jest to jedna z najbardziej intrygujących powieści o rodzinie, jakie powstały w ostatnich latach, to muszę stanowczo zaprotestować, bo tak z całą pewnością nie wygląda przeciętna współczesna polska rodzina, ani nawet co dziesiąta czy dwudziesta, a już z całą pewnością nie nazwałabym jej intrygującą, i traktowałabym ją raczej jako rzadki wyjątek

Nie wiem jak Wy, ale ja nie spotkałam małżeństwa, w którym  gorliwa katoliczka związała się z biseksualnym Wietnamczykiem regularnie zapraszającym do ich  wspólnego domu swojego kochanka. Jakby tego było mało, wszyscy tak bardzo się lubią, że żona zawsze przygotowuje dla kochanka męża rosołek, kiedy tegoż dopada grypa. Poznajemy tez inną "typową" rodzinę, model dwa plus jeden, który zostaje powiększony o kochanka matki i kochankę ojca, i wszyscy żyją od tej pory długo i szczęśliwie. Najbardziej przekonywująca i wiarygodna w tej książce jest chyba historia związku dwójki gejów. Wszystko to razem wzięte sprawia, że powieść jest według mnie oderwana od rzeczywistości i przekombinowana, co czyni ją po prostu męczącą. Podsumowując, raczej nieprędko sięgnę po kolejne książki Karpowicza.

Komentarze

Popularne posty