" I góry odpowiedziały echem" Khaled Hosseini, a moje serce ledwie drgnęło.




Z niecierpliwością oczekiwałam wydania tej powieści w Polsce, ze stosu zamówionych książek wydobyłam właśnie ją jako pierwszą i z rosnącym podekscytowanie zabrałam się do lektury. Początek intrygujący, a potem...sama nie wiem, czekałam na to "coś", na punkt kulminacyjny, na zawiązanie akcji, ale się nie doczekałam.

Ta książka jest zupełnie inna niż Chłopiec z latawcem czy Tysiąc wschodzących słońc, które poruszyły mnie do głębi. Tym razem autor opowiada kilka różnych historii, mimo, że to powieść, książka bardziej przypomina swoją konstrukcją zbiór opowiadań, które mają wspólny mianownik. Jestem trochę zawiedziona i rozczarowana - nie  w tym problem, że czytało się tę książkę źle, bo autor pisać niewątpliwie potrafi - ale zabrakło tego spectrum emocji, które zafundował mi  Khaled Hosseini w swoich poprzednich powieściach. 

Minus za dość powierzchownie opisany Afganistan, może dlatego, że powieść toczy się w kilku innych miejscach, takich jak Stany Zjednoczone, Grecja czy Francja. Możliwe, że autor uznał, iż już wystarczy opowieści, o tym pełnym sprzeczności i rozdartym przez wojny kraju, ale ja chciałabym więcej. Mnogość bohaterów powoduje, że żadnego z nich nie poznajemy zbyt dokładnie, a postaci, które nas zainteresowały pojawiają się tylko na chwilę i znikają bezpowrotnie.

Naprawdę mam duży problem z ta książką, bo po jej zakończeniu, nie mam pojęcia, co autor chciał przekazać, czy niesie ona za sobą jakieś konkretne przesłanie. Oczywiście pojawiły się momenty zadumy, głębszej refleksji, ale to wszystko było takie krótkotrwałe, powierzchowne i ulotne. Myślę, że gdybym czytała tę książkę nie znając poprzednich powiedziałabym, ze jest dobra, wielowymiarowa, barwna i  warta poświęconego czasu. Zresztą mówiąc szczerze,  nie potrafiłabym, nawet wiedząc z góry, że nie jest najlepsza odmówić sobie jej czytania. Mimo wszystko odczuwam pewien niedosyt i niespełnienie, zresztą obawiałam się wcześniej, ze trudno będzie stworzyć coś na miarę Chłopca z latawcem i Tysiąca wschodzących słońc. tamte powieści siedzą we mnie do dziś, nie bez przesady powiem, że "wyryły" się w moim sercu. Przeżyłam je bardzo mocno, nie sposób zresztą przejść obojętnie wobec tak wszechogarniającego i wielowymiarowego zła w najczystszej postaci.

Mimo wszystko polecam tę powieść, myślę, że warto, bo jak zawsze Hosseini dotyka kwestii najważniejszych i ukazuje studium, jakże skomplikowanej natury ludzkiej.

Komentarze

Popularne posty