Wielki mistrz prozy polskiej serwuje nam, oby nie "Ostatnie rozdanie".


Nie mogłam się doczekać kolejnej książki Wiesława Myśliwskiego, uwielbiam jego  twórczość za jej wielowymiarowość, głębię i mądrość, a przede wszystkim za przepiękną polszczyznę. Ośmielę się nawet stwierdzić, że dziś nikt już tak nie pisze. Na okładce "Ostatniego rozdania" napisano: Wiesław Myśliwski jest twórcą przywracającym wiarę w sens i wartość prawdziwej literatury. Chyba lepiej nie dałoby się tego ująć, podpisuję się pod tymi słowami całą sobą. 

Przeczytałam tę książkę zaraz po jej ukazaniu się na rynku, ale nie potrafiłam zebrać się w sobie i napisać kilku zdań w obawie przed kompromitacją, gdyż pisanie o dziele prawdziwego mistrza jest ogromnym wyzwaniem. Nie jestem znawcą literatury, ani polonistą, jestem laikiem, który uwielbia czytać i tak się zdarzyło, że twórczość Wiesława Myśliwskiego w zagadkowy i niewytłumaczalny sposób porusza mnie do głębi i oczarowuje. Chciałabym uniknąć banałów i oczywistości, ale mam wrażenie, że jest to niemożliwe. W kontakcie z prozą wielkiego formatu czuje się swego rodzaju niemoc i paraliż, które uniemożliwiają swobodne wyrażanie, będzie więc krótko, i mam nadzieję, treściwie.

Prozę Myśliwskiego czyta się bardzo uważnie, wolno, delektując się każdym słowem i myślą, które niezwykle trafnie opisuje rzeczywistość. Niemal każdy akapit niesie za sobą jakąś mądrość i głębię. Zaletą nie do przecenienia jego mistrzowskiej twórczości jest jej prostota, nie ma tu miejsca na przekombinowanie, forma jest adekwatna do treści. Pozorny nieład chronologiczny w narracji, tworzy spójną i przemyślaną całość kompozycji. 

Próba uporządkowania notesu, w którym główny bohater przez lata starannie spisywał adresy wraz z numerami telefonów napotkanych w życiu ludzi, staje się przyczynkiem i pretekstem do przeanalizowania jego całego jestestwa, od wczesnej młodości po późną dojrzałość. Główny bohater, którego imienia nie poznajemy,  próbuje między innymi dociec, czym  w jego życiu była przyjaźń:
Albo weźmy przyjaciół. Tych co prawda ma się najmniej. Do tego w miarę upływu czasu wykruszają się, a nowi coraz rzadziej, z coraz większym trudem przybywają, jako że przyjaźń jest owocem wymagającym długiego dojrzewania, ta najtrwalsza rodzi się przeważnie w młodości, kiedy to jeszcze z radosną ufnością otwieramy się na ludzi, bo później narasta w nas nieufność, która prowadzi nas do wniosku, że prawdziwa przyjaźń powinna przechodzić próbę wieczności.
Wspomina swą młodość i słowa, które kiedyś usłyszał od poznanej kobiety:
Młodość nie jest tak pociągająca, jak się panu może wydaje. Młodość to zmarnowany czas. Zmarnowany na złudzenia. Jakby życie ofiarowując nam młodość, zadrwiło z nas, aby tym dotkliwiej nas potem doświadczyć.
Zastanawia się nad sensem i istotą miłości:

Nie chciałem się z nią dłużej przekomarzać. Tym bardziej, że miłość to nie temat na taką rozmowę. I w ogóle nie ma na nią słów, żeby coś niebanalnego powiedzieć[...]. Wszystkie słowa, którymi się zazwyczaj o niej mówi, są blade, bezbarwne, żeby nie powiedzieć zużyte, sponiewierane, nawet zbeszczeszczone, często brzmią jak zaprzeczenie, kiedy się je słyszy. I nie ma znaczenia, czy się mówi o miłości do kobiety, mężczyzny, ojca, matki, córki, syna, ojczyzny czy do Boga. Każda miłość potrzebuje swoich słów i to ona powinna je tworzyć, bo podobnie jak człowiek jest niepowtarzalna, niezrozumiała dla innych. Zresztą czy miłość potrzebuje w ogóle słów? Czy nie jest bezsłowiem? Dlatego niemożliwa jest do poznania, jedynie do przeżywania, i dotyczy tylko nas.
"Ostatnie rozdanie" to lektura dla tych, którzy kochają piękną polską prozę, jest bardzo współczesna, a jednocześnie niedzisiejsza ze względu na niebywały, wyjątkowy i charakterystyczny stricte dla Myśliwskiego kunszt literacki. Szczerze polecam tę książkę, jest po prostu piękna, pozwala na chwilę zwolnić i zastanowić się nad sobą oraz swoim życiem w tym pędzącym, szalonym, teraźniejszym świecie.





Komentarze

Popularne posty