"Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk.



Boję się, że zostanę zlinczowana lub uznana za totalna ignorantkę w dziedzinie literatury, ale po prostu nie mogę dołączyć do grona czytelników, głośno wykrzykujących wszystkie "ochy" i "achy" na temat najnowszej powieść Olgi Tokarczuk. Jestem chyba jedną z nielicznych, których ta książka nie zachwyciła, a wręcz nieludzko wymęczyła i przystopowała na kilkanaście długich wieczorów moją czytelniczą pasję...

Kiedy więc czytam na okładce "Ksiąg Jakubowych", że jest to najbardziej oczekiwana powieść tego roku, jeszcze raz rozważam w swojej głowie wszystkie "za" i "przeciw", moja konsternacja rośnie, ale nie mogę oszukiwać samej siebie - ta książka nie podobała mi się ani trochę. Męczyłam się z nią jak diabli, ślęczałam niczym nad lekturą szkolną czytaną z obowiązku, a nie przyjemności. Wspominałam o tym już kilkukrotnie, zawsze staram się czytać książki do końca, do ostatniego momentu mam nadzieję, że może zakończenie uratuje całość. Tak się stało kiedy czytałam "Zbrodnię i karę" Fiodora Dostojewskiego, dopiero epilog tej słynnej powieści nadał jej sens i sprawił, że spojrzałam na nią na nowo i odkryłam w pełni jej wyjątkowość.

Niestety z "Księgami Jakubowymi" było inaczej. Podziwiam Olgę Tokarczuk za ogrom pracy, jaki wykonała pisząc tę opasłą powieść, doceniam rzetelność historyczną z jaką opisała wydarzenia sprzed kilku stuleci, z pewnością wymagało to dziesiątek godzin spędzonych nad różnego rodzaju źródłami.  Dbałość o detale i lingwistyczną wiarygodność są naprawdę imponujące, ale sama fabuła mnie nie porwała, a tematyka nie przypadła do gustu.

Powieść mnie strasznie znudziła, nie mogłam wprost doczekać się jej końca, bardzo chciałam jak najszybciej odetchnąć od tych żydowskich sporów toczonych o religię (powieść liczy bagatela około 900 stron) i zatopić się w innej rzeczywistości. Pocieszam się faktem, że książka w formie elektronicznej, została mi podarowana, a ja sama zaoszczędziłam kilkadziesiąt złotych, które przeznaczę na mam nadzieję, bardziej satysfakcjonującą lekturę. 

Trochę żal, bo kiedy w liceum, pierwszy raz natknęłam się na twórczość Olgi Tokarczuk, w jakiś nietuzinkowy sposób mnie ona oczarowała i zachwyciła, natomiast najnowsza powieść zupełnie mnie nie przekonała. Nie zgadzam się z opinią, że "Księgi Jakubowe" są lekturą trudną i wymagającą, określiłabym ją raczej jako specyficzną  i przeznaczoną dla czytelników zainteresowanych przedstawioną w niej tematyką.

Jestem głosem mniejszości, ale mimo to,  znajduję w sobie dość odwagi, by powiedzieć, że tej książki, zdecydowanie nie polecam.

Moja ocena: 3




Komentarze

  1. A moja ocena 2. Więcej w necie wpisując moje imię i nazwisko. Antoni J. Wręga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty