"Stryjeńska. Diabli nadali" Angelika Kuźniak


Książka wpadła mi w ręce przypadkiem i wyznam szczerze, że przed jej lekturą nie miałam pojęcia, kim była Zofia Stryjeńska. Skuszona bardzo przychylnymi recenzjami, postanowiłam ją przeczytać i poznać bliżej słynną malarkę.

Trzeba przyznać, że Stryjeńska była osobą nietuzinkową i niezwykle oryginalną, w mojej opinii, śmiało można by ją nazwać dziwaczką. Trzeba przyznać, że Angelika Kuźniak nakreśliła bardzo wyczerpujący obraz Stryjeńskiej, ukazała ją jako twórczynię, ale także matkę, żonę oraz zwyczajnego człowieka. Odkryła chyba wszystkie sekrety artystki, niezwykle szczegółowo opisała jej życie rodzinne, prywatne, religijne czy nawet problemy zdrowotne. 

Stryjeńska żyła w niezwykle ciekawych, ale także i trudnych czasach. Początek jej kariery to okres dwudziestolecia międzywojennego, w Krakowie przeżyła wojnę, a potem wyemigrowała do Szwajcarii. Artystka mimo wielu sukcesów i licznych nagród większość swojego artystycznego życia zmagała się z nędzą. Nigdzie nie zagrzała miejsca na dłużej, pomieszkiwała w rożnych hotelach, nawet małżeństwo czy macierzyństwo nie zmieniło tych zwyczajów. Dzięki biografii malarki poznajemy także kulisy funkcjonowania bohemy artystycznej, w której na początku swej twórczej drogi chętnie partycypowała, z czasem jej relacje ze środowiskiem poluźniły się.

Odniosłam wrażenie, że malarka była bardzo samotną osobą, ale wybrała tę samotność świadomie i dobrowolnie, chyba najlepiej czuła się we własnym towarzystwie. Na pierwszym miejscu bez względu na to, co sama na ten temat pisała, była sztuka. Jej relacje z dziećmi zacieśniły się nieco dopiero, kiedy podrosły, w rzeczywistości były one wychowywane przez rodzinę męża i jej krewnych. Zofia miała także niebywały talent pisarski, byłą dowcipna i błyskotliwa, dlatego za najciekawsze, uważam fragmenty pochodzące z jej bogatej epistolografii.

Książkę przeczytałam całą, ale z maleńkim trudem, jakoś nie mogłam wciągnąć się w całą tę opowieść. Wiem, że biografie to specyficzny gatunek literacki i naprawdę trudno napisać je w taki sposób, by czytało się je jak najlepszą powieść obyczajową, ale jest to misja do wykonania, która według mnie nie powiodła się do końca. Tym razem jednak zabrakło tego czegoś, mimo, że autorka sięgnęła do wielu źródeł i podeszła do tematu niezwykle kompleksowo. Przyznam szczerze, że wolę biografie fabularyzowane. Niemniej cieszę się, że dowiedziałam się kim była Zofia Stryjeńska.

Moja ocena: 4-

Komentarze

Popularne posty