"Lampiony" Katarzyna Bonda.



Ta książka to jedna z dwóch największych moich rozczarowań ubiegłego roku. O drugiej napiszę niebawem, ale autor się przynajmniej zrehabilitował swoją kolejną publikacją. Długo czekałam na kontynuację "Okularnika" i choć już tam można było dostrzec pewien chaos, mnogość wątków, trochę naciągane zakończenie to jednak ostatecznie Bonda kupiła mnie tym, że całość historii toczyła się w Hajnówce i Puszczy Białowieskiej, w których echa nacjonalistycznych konfliktów między Polakami a Białorusinami nigdy nie ucichły. 

Tym razem pisarka na tapetę wzięła Łódź, która jest oddalona od mojego rodzinnego miasta zaledwie o 50 kilometrów i była wielokrotnie miejscem moich dziecięcych i młodzieńczych destynacji, co traktuję jako wielki plus, niestety jedyny!

Mnogość wątków i bohaterów w tej części to już gruba przesada, czytałam kolejne rozdziały i zastanawiałam się o co tak naprawdę autorce chodzi, do czego zmierza, i nawet kiedy dobrnęłam do końca, wciąż w mojej głowie wybrzmiewały te pytania. Całość bardzo nierówna, coraz częściej pojawiająca się nuda, słabsze i lepsze momenty wprawiały mnie w konsternację, ale generalnie już niemal od samego początku czułam, że nie wydarzy się w tej książce nic dobrego, że tym razem Bonda przekombinowała. 

Gdybym miała podsumować jednym słowem "Lampiony", bez wahania użyłabym słowa chaos. Mimo tego, że autorka pisać potrafi i nie można się przyczepić do jej stylu, to cały pomysł na jakim została oparta fabuła jest po prostu słaby. Pojawiające się postaci nudne, niektóre wątki mocno naciągane, a główna bohaterka Sasza stała się nijaka, straciła na sile wyrazu. A historia z Duchem została przez pisarkę rozegrana po prostu fatalnie, dla mnie to było jedno wielkie nieporozumienie.

Ciężko mi tak naprawdę nawet streścić fabułę, bo chyba nie do końca wszystko zrozumiałam, a mnogość poszczególnych odnóg tej opowieści mnie po prostu przygniotła i pokonała. Jestem bardzo zawiedziona, książka jest po prostu słaba i na dzień dzisiejszy nie mam ochoty sięgnąć po jej kontynuację... a szkoda, bo cenię panią Katarzynę za to, co do tej pory napisała.

Moja ocena: 3-

Komentarze

Popularne posty