"Rok królika" Joanna Bator.




Sama nie wiem, co myśleć o tej książce. Nie powaliła mnie, w przeciwieństwie do wcześniejszych utworów pisarki, ale trzeba przyznać, że czuć na każdej stronie, że jest to powieść napisana przez Joannę Bator, w jej charakterystycznym, oryginalnym i  - jak dla mnie - błyskotliwym stylu.

Autorka pisać potrafi i nie ma co, do tego żadnych wątpliwości. Pozostaje mi jedynie ocenić sam pomysł na książkę, czyli fabułę, która jest trochę zbyt poszatkowana, zagmatwana i absurdalna jak na mój gust. Kiedy zaczęłam czytać „Rok królika”, po kilkunastu pierwszych stronach, byłam mocno zdegustowana. Główna bohaterka, czyli Julia Mrok wydała mi się tak niesympatyczna, pokręcona i zmanierowana, że z rozpaczą wyszeptałam sama do siebie: "o nie! to nie może być dobre...". 

Jednak z każdym akapitem, coś mnie coraz mocniej wiązało z tą książką. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie mogłam się od niej oderwać, ale jest w niej coś takiego, że nie mogłam ostatecznie zdecydować się, by nie czytać jej dalej. Język i styl jakim posługuje się pisarka jest hipnotyzujący i mimo, że sama treść pozostawia wiele do życzenia, jest coś w tej powieści wciągającego. Niedorzeczność losów głównej postaci oraz nonsens wydarzeń, które mają miejsce nie były w stanie mnie zniechęcić do kontynuowania lektury.

Całość jest według mnie bardzo nierówna, początek słaby, środek dużo lepszy, ale wydaje mi się, że najciekawsze i najmocniejsze jest zakończenie. Postać pułkownika Zawady jest moim zdaniem świetna, z ciekawością czytałam także fragmenty powieści pisanej przez Julię Mrok vel Annę Karr. Powiedzmy sobie szczerze: to nie jest najlepsza książka Joanny Bator, sama nawet nie wiem czy jest dobra, ale niewątpliwie ma w sobie "to coś" i jest efektem geniuszu pisarskiego, jaki autorka niezbicie posiada. Tak się zastanawiam nad sobą i tą książką... Może jestem zbyt drobnomieszczańska na tego typu fabułę, bo mnie się ona wydaje po prostu mocno wydumana i przekombinowana.


Myślę sobie, że czytelnicy, którzy pokochali pisarkę za "Piaskową górę" i "Chmurdalia" mogą być rozczarowani, ale ci, którym przypadła do gustu "Ciemno, prawie noc" znajdą, coś co spodoba się im w jej najnowszej książce. Ja mimo wszystko jestem na tak! 

Moja ocena: 4- 

Komentarze

Popularne posty