"Muza" Jessie Burton.



Świetna, błyskotliwa i niebanalna powieść, którą czyta się z dużą przyjemnością. Jessie Burton dała się już poznać jako interesująca pisarka, która potrafi zaskoczyć nietuzinkową fabułą w swojej pierwszej książce pt. "Miniaturzystka", o której pisałam tu. "Muza" jest według mnie jeszcze lepsza, nie tylko za sprawą historii, którą opowiada, ale także stylu jakim posługuje się pisarka. Niewątpliwie można powiedzieć, że Jessie Burton ma lekkie pióro, a do tego bardzo sprawnie się nim posługuje, język jest bardzo literacki i momentami niemal poetycki, świetnie oddaje charakter epoki, o której opowiada.

Akcja toczy się  na dwóch różnych kontynentach, opowiada dwie zupełnie inne historie, które z początku wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego, a jednak wszystko splata się w poruszającą, intrygującą i wciągającą całość. Co wspólnego ma początkująca pisarka pochodząca z Trynidadu, która postanawia spróbować swych sił w Londynie, z nieżyjącą już malarką, tworzącą w dalekiej Andaluzji, której talent nie pozostawia nikogo obojętnym, a mimo to, jej tożsamość pozostaje w ukryciu, a autorstwo stworzonych przez nią wybitnych dzieł przypisuje się komuś innemu? Czy świat pozna tajemnicę twórczyni fascynujących obrazów?

Pisarka genialnie opisuje kulisy wielkiej sztuki i hiszpańskiej rewolucji, ale także atmosferę zadufanego w sobie i snobistycznego Londynu z lat siedemdziesiątych XX wieku. Jest tu miłość, namiętność i wielki talent oraz siła kobiet, które walczą o swe marzenia i lepsze życie. Jak dla mnie jest to trochę powieść feministyczna, co jest jej dodatkowym atutem.

Gdybym miała tę książkę opisać jednym słowem, nie zawahałabym się użyć słowa "piękna", bo ta powieść jest po prostu fantastyczna, nieoczywista i świeża. Rzadko się ma do czynienia z taką perełką. Jej lektura to czysta przyjemność, gorąco polecam.

Moja ocena: 5+

Komentarze

Popularne posty