"Jak pokochać centra handlowe" Natalia Fiedorczuk-Cieślak



Przeczytałam tę książkę niemal na raz podczas majówki. Mimo, że temat mało wakacyjny i chilloutowy czytałam ją z wielką satysfakcją, ale też smutkiem i zaangażowaniem. Myślałam sobie, że to świetne, że autorka napisała o macierzyństwie w taki sposób, że wreszcie ktoś miał odwagę napisać prawdę. Ta książka jest o każdej z nas, o mnie i o Tobie. Nie wierzę, by choć w minimalnym stopniu, któraś z Was się nie utożsamiała z główną bohaterką, która jest postacią utkaną z doświadczeń życiowych wielu współczesnych kobiet. Każda z nas w innym stopniu, w innym wymiarze, ale jednak...

Autorka się nie patyczkuje i z rozbrajającą szczerością opowiada o byciu matką i kobietą w czasach, w których wcale nie tak łatwo poradzić sobie z zastaną rzeczywistością. Z kreowaną wszędzie - głównie przez nas same poprzez różne media społecznościowe - wizją idealnego macierzyństwa i potomstwa oraz idealnego domowego ogniska, które są tak naprawdę jednym wielkim, świetnie zakamuflowanym kłamstwem.

"(...) Na zdjęciach wszystko jest udomowione, skolonizowane i - co więcej - w użyciu, nie tak jak w tych w oczywisty sposób ustawionych fotkach z blogów o stylu życia i pseudominimalizmie za cztery średnie krajowe.

Oglądam te moje albumy w telefonie, moje głęboko skrywane skarby i czuję się zażenowana swoim uciekaniem od rzeczywistości, swoim pociągiem do kłamstwa i kadrowania. Jednak nie przestaję oglądać, przesuwam palcem po dotykowtm ekranie i kasuję zdjęcia, ma których wyglądam grubo, co za próżna suka."

Na dodatek Natalia Fiedorczuk-Cieślak pisze o tym, w możliwie najlepszy sposób, bardzo wprost, ale też bez zbędnych emocji i rzeczowo. Jej nieco surowy styl dobrze oddaje treść książki.

Polecam "Jak pokochać centra handlowe" wszystkim kobietom, bo każda z nas powinna wiedzieć z czym wiąże się posiadanie potomstwa i rodziny. Że to nie tylko całowanie pulchnych stópek i wąchanie maleńkiej pachnącej w niezwykły sposób główki, ale skrajne zmęczenie, walka z własnym ciałem, samym sobą i nauka jakże trudnej akceptacji nowego stanu rzeczy. 

Moja ocena: 4+

Komentarze

  1. Można by powiedzieć 'książka ku przestrodze'. Sama odczułam pewną ulgę po jej przeczytaniu, może dlatego, że spadł ze mnie ciężar perfekcjonizmu który sobie podświadomie narzucam.
    "... nie tak jak w tych w oczywisty sposób ustawionych fotkach z blogów o stylu życia i pseudominimalizmie za cztery średnie krajowe." - hehe to jeden z moich ulubionych tekstów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też poczułam ulgę... pomyślałam sobie, że nie tylko ja codziennie siebie oceniam i nie jestem zadowolona z ocen, jakie sama sobie wystawiam...

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Urszula Adamska2 czerwca 2019 11:58

    W sumie wydaje mi się, że wszystkie centa czy galerie handlowe są warte uwagi. Nie wiem czy zwróciliście uwagę na to, jak czysto jest w takich miejscach. Już wiem że to zasługa specjalnych mat wejściowych https://www.alumatex.pl/produkty/maty-wejsciowe/ które są rozłożone przed każdym z wejść.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty