Z biblioteczki Kornela, odcinek 1.


Dziś, zgodnie z tym, co pisałam wcześniej, będzie wpis o książkach dla dzieci. Postanowiłam wam pokazać książki, które są u nas aktualnie na topie. Od razu powiem, że nie są to jakieś wyszperane, nie wiadomo skąd białe kruki, ale pozycje kultowe, które cieszą się ogromną popularnością wśród małych czytelników i o których na pewno czytaliście na wielu blogach. A jeśli jakimś cudem o nich nie słyszeliście, to macie okazję, by to zmienić.

Od około trzech miesięcy Kornel pokochał książki obserwacyjne, są one naszym absolutnym numerem jeden. Większość z nich kupiłam ponad rok temu, ale Kornela one niespecjalnie interesowały, a niektóre z nich nadal czekają na swoją kolej. Te książki zazwyczaj nie mają tekstu, a jedynie piękne i bardzo szczegółowe ilustracje, dlatego nie każde dziecko od razu będzie je chętnie oglądało, gdyż wymaga to od malucha sporej koncentracji i uwagi.

Absolutnym numerem jeden jest u nas książka "Rok w lesie" Emilii Dziubak. Z jej pomocą mały czytelnik  zapoznaje się z mieszkańcami polskiego lasu, uczy się nazywać zwierzęta i poznaje ich zwyczaje w ciągu całego roku. Kornel dostał ją na swoje pierwsze urodziny, miałam oczywiście w tamtym momencie świadomość, że jest na nią za mały, ale nie mogłam oprzeć się tym pięknym ilustracjom- ta pozycja po prostu musiała się znaleźć na naszej półce. Mamy jeszcze kilka innych książek zilustrowanych przez panią Emilię Dziubak i wszystkie są równie wyjątkowe oraz porywająco piękne. Zresztą zobaczcie sami, od tych obrazków nie można oderwać oczu.






Na początku książki znajduje się opis wszystkich zwierząt, które na stałe zamieszkują las. Ta ściąga jest przydatna nie tylko dla dzieci, ale także rodziców, bo przyznam szczerze, że nie umiałabym nazwać wszystkich zwierząt obecnych na ilustracjach, a co dopiero powiedzieć nieco więcej o ich zwyczajach i upodobaniach. Nie wiedziałam na przykład, że łasica jest aż tak sprytna i w zależności od pory roku, zmienia kolor swego futra. Tak na marginesie, to łasica jest chyba ulubionym zwierzęciem Kornela w lesie, z wielką radością  wymawia jej nazwę i tropi na każdej stronie. Bardzo lubię oglądać z nim tę książkę, wynajdować nowe szczegóły dotyczące zwierząt i najzwyczajniej w świecie podziwiać piękną kreskę polskiej ilustratorki. Polecam Wam tę lekturę bardzo gorąco.

Następna uwielbiana przez mojego synka książka to "Jesień na ulicy Czereśniowej". Mamy też "Zimę na ulicy Czereśniowej", którą także pokażę, a pozostałe pory roku są już w najbliższych zakupach książkowych. W tej serii ukazała się też "Noc na ulicy Czereśniowej" i "Wielkie gotowanie na ulicy Czereśniowej", ale ich również jeszcze nie posiadamy. 

Zarówno Jesień, jak i Zima, długo stały sobie na półce i czekały aż Kornel spojrzy na nie łaskawszym okiem. Na szczęście, ku mej wielkiej radości, w końcu nadszedł ten dzień, bo sama nie mogłam się już doczekać, kiedy będziemy je razem oglądać. Są one po prostu fantastyczne, pięknie zilustrowane i pełne przeróżnych szczególików. Ilustratorką całej serii jest niemiecka rysowniczka Rotraut Susanne Berner, niezwykle utalentowana i wielokrotnie nagradzana na świecie. Mieszkańcy ulicy Czereśniowej i miejsca, w których ich poznajemy występują w każdej części w tej samej kolejności, zmieniają się tylko okoliczności, w jakich ich spotykamy, w zależności do tytułowej pory roku. Jesienią więc mieszkańcy wybierają się na festyn i towarzyszący mu pokaz lampionów oraz rozstrzygają konkurs na najpiękniejszą dynię. Zimą natomiast przygotowują się do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia, odwiedzają świąteczny jarmark, jeżdżą na sankach i łyżwach oraz lepią bałwana. Na tylnej okładce zawsze znajdują się imiona wybranych mieszkańców i zdarzenia z ich udziałem, na które warto zwrócić uwagę. Jesień prezentuje się następująco:






Uwielbiamy te książki, za piękne ilustracje i historie na nich pokazane. Kornel za każdym razem w uśmiechem na twarzy szuka niesfornej papugi Poli, która uciekła z klatki lub kotki Ryski, która postanowiła się wybrać na długi zimowy spacer. Widać, że wyszukiwanie zwierzątek, przedmiotów czy wskazanych przeze mnie osób sprawia mu wielką przyjemność i frajdę. Na tych ilustracjach tyle się dzieje, że za każdym razem dostrzegamy coś nowego. A tak wygląda zima:






Polecam Wam bardzo gorąco całą serię, dzięki niej dziecko zdobywa nowe słownictwo i ćwiczy swą spostrzegawczość.

Kolejną książką tego typu jest  pięknie zilustrowany przez Magdalenę Kozieł-Nowak "Rok na wsi". Tym razem obserwujemy przez okrągły rok gospodarstwo wiejskie rodziny Listków, widzimy jakie czynności wykonują jego mieszkańcy, począwszy od stycznia aż do grudnia. Na początku znajdziemy krótkie wprowadzenie z imionami pojawiających się postaci oraz zwierząt wraz z  opisem, czym się w gospodarstwie trudnią i jakie są ich obowiązki. Ta książka szczególnie spodoba się maluchom, które mieszkają na wsi lub jeżdżą tam w odwiedziny, choć mój mały mieszczuch też ją lubi, a na prawdziwej polskiej wsi właściwie nigdy nie był. Zresztą zobaczcie sami:







Co tu dużo mówić, ilustracje są piękne i same zachwycają, a treść na nich pokazana bardzo współczesna, bo to polska wieś z naszych czasów.

Wydawnictwo Nasza Księgarnia wydało jeszcze kilka innych pozycji w tej serii, m.in. "Rok w mieście", którą posiadamy i zaraz też ją pokażę. "Rok w przedszkolu", której nie kupowałam, bo Kornel jeszcze do przedszkola nie chodzi, ale z pewnością znajdzie się w naszej biblioteczce oraz "Rok w krainie czarów", której też jeszcze nie posiadamy, bo uważam, że jest jeszcze za mały, a większości postaci z narysowanych w niej bajek w ogóle nie zna. Mój synek zresztą za bajkami na razie nie przepada...

Pokażę Wam w takim razie jeszcze "Rok  w mieście" bo jest to zupełnie inny od prezentowanych powyżej stylów ilustrowania, taki bardziej surrealistyczny i nowoczesny. Mnie się bardzo podoba i uważam, że idealnie pasuje do prezentowanego tematu, czyli wielkomiejskiego zgiełku i gwaru, ale  Kornelowi na razie nie przypadł do gustu, więc książka wciąż leży na półce i czeka cierpliwie na swoją kolej. Ilustracje są bardzo szczegółowe i mnóstwo się na nich dzieje, więc może na chwilę obecną są one dla niego po prostu za trudne. Podobnie jak w poprzednich pozycjach, na początku znajduje się krótkie przedstawienie pojawiających się bohaterów.








Ufff... na szczęście to koniec! Muszę przyznać, że z pisaniem o książkach dla dzieci jest więcej roboty niż przypuszczałam, ale nie poddaję się, będą kontynuować. Pozdrawiam serdecznie. 

P.S. Wszystkie opisane przeze mnie pozycje są dedykowane maluchom powyżej roku, ale jak już wspominałam, u nas zaczęły być chętnie oglądane dopiero po drugich urodzinach. 

Komentarze

Popularne posty