Z biblioteki Kornelka - odc.4.


Pokażę Wam dziś kilka książek, które są u nas teraz na absolutnym topie i czytamy je po kilka razy dziennie. To będą same hity, gwarantuję, że Wasze pociechy będą zachwycone. 


Zacznę od kultowego Krecika, który kiedyś skradł moje serce, a dziś uwielbia go mój syn. To są jedne z pierwszych książeczek, jakie w ogóle kupiłam Kornelowi i przyznam szczerze, że zrobiłam to bardziej ze względu na siebie i sentyment do dobranocki, którą uwielbiałam w dzieciństwie. Moja radość była ogromna, kiedy okazało się, że Krecik zilustrowany w tej książkowej serii wygląda dokładnie tak, jak go zapamiętałam z dziecięcych lat, a cała estetyka książeczek utrzymana jest w tej dobranockowej konwencji. W każdej z części Krecik przeżywa inną przygodę, którą w dowcipnym, a zarazem krótkim tekście opowiedziała Małgorzata Strzałkowska. Mój synek chyba najbardziej lubi  Krecika właśnie za te proste historyjki, okraszone zabawnymi rymami, które są na tyle nieskomplikowane, że same wpadają do głowy. Kiedy więc czytamy "krecikowe" historie, Kornel z wielkim entuzjazmem recytuje niektóre fragmenty tekstu. Jego ulubiona część z całej serii to zdecydowanie ta o śliwkach, choć historię o motylach równie mocno uwielbia. Zresztą wszystkie książeczki o Kreciku cieszą się u nas niesłabnącym uznaniem i czytamy za jednym razem całą serię. 






Wydaje mi się, że mamy wszystkie dostępne  w księgarniach książki o naszym sympatycznym bohaterze, ale gdyby się okazało, że są jakieś inne dostępne tytuły o Kreciku dajcie znać, będę zamawiać w ciemno. Bo Krecik jest po prostu fantastyczny i nie sposób go nie polubić: sympatyczny, o dobrym sercu, pracowity, chętnie dzieli się z innymi, czego chcieć więcej od bohatera dziecięcych bajek...

Kolejną książkę dostaliśmy w prezencie od cioci Emilki i Meliski. Przy okazji ciepło pozdrawiamy i tęsknimy za wspólnymi spotkaniami w Izmirze! "Myszka"  napisana przez Dorotę Gellner, bo taki ma tytuł ta książeczka, jest świetnym wprowadzeniem do rozmowy z dzieckiem o emocjach. Myślę, że sprawdzi się szczególnie u rodziców dwulatków, ale nie tylko. Tytułowa Myszka doświadcza różnych emocji, zarówno tych dobrych, jak i złych. To świetna lekcja dla malucha, który często nie rozumie lub nie zdaje sobie sprawy z istnienia negatywnych uczuć, nie umie nazwać swych emocji, a silnie je przeżywa. U nas tekst z tej książeczki czasami sprawdza się w chwili złości, cytujemy wtedy Kornelowi fragment: " Kiedy myszka się złości, patrzcie - złości się cała! A złość myszki jest wielka, chociaż myszka jest mała" i zamiast histerii pojawia się uśmiech na twarzy. Muszę jednak przyznać, że ta sztuczka, ku naszemu rozczarowaniu, działa coraz rzadziej...trzeba opracować nowe techniki albo poszukać nowej książki. W każdym bądź razie te krótkie rymowane teksty opisują bardzo trafnie poszczególne emocje i moim zdaniem to jest właśnie największa zaleta tej książeczki. Dowcipny i przystępny dla maluchów przekaz, dobrze ujęty przed panią Dorotę Gellner. 




Następny tytuł czyli "Wesołe wierszyki o zwierzątkach" jest z nami bardzo długo i nieustannie cieszy się wielkim uznaniem mojego synka. Na początku oglądał tylko obrazki, potem uwielbiał słuchać tych genialnych rymowanek, a teraz czytamy je razem na zmianę. Ja czytam tekst, a Kornel zilustrowane wyrazy. Sprawia mu to ogromną frajdę!


 Mamy z tej serii jeszcze "Bajki obrazkowe", ale póki co, leżą na półce i czekają, aż nadejdzie ich czas. Na początku i na końcu każdej z tych książek są podpisane piktogramy, aby nikt nie miał wątpliwości, jakie słowo należy w danym wierszyku podstawić. My zaczynaliśmy właśnie od pokazywania i nazywania zwierzątek, a potem przeszliśmy do fabuły, a na końcu do "wspólnego" czytania. Każdy wierszyk jest dowcipny i po prostu dobrze napisany oraz zrymowany. Łatwo się je zapamiętuje, mają interesującą treść, nie są to jedynie zlepki rymów pozbawionych sensu. Polecam Wam bardzo gorąco, my ją wertujemy z radością od niemal roku.





"Tydzień na budowie" z wydawnictwa Babaryba to idealna książka dla chłopca, choć myślę, że fankom motoryzacji, a w szczególności przyszłym paniom inżynier budownictwa, także przypadnie do gustu. 



Zwierzątka cały tydzień ciężko pracują na placu budowy, na którym pojawiają się różne maszyny budowlane, takie jak:  koparki, betoniarki, dźwigi czy walec. Każdego dnia tygodnia sumiennie wykonują poszczególne zadania, bowiem to, co powstanie na placu budowy, jest wielką niespodzianką dla mieszkańców całej okolicy, a także małego czytelnika. Tekst jest zabawny i znów rymowany, świetne i barwne ilustracje idealnie dopełniają całość. Dzieciaki uczą się nie tylko nazw poszczególnych maszyn i narzędzi, ale przy okazji także nazw dni tygodnia. Powiem Wam, że jest to jedna z niewielu książek, które od razu przypadły do gustu Kornelowi, zarówno ze względu na tematykę, jak i ilustracje. Po pierwszym czytaniu, od razu kilkukrotnie pojawiło się zdanie: "Jeście jaz!", także zdecydowanie polecam.



To jest jedna z moich ulubionych książek w biblioteczce Kornela i zupełnie nie przeszkadza mi czytanie jej na okrągło. Jest pięknie i oryginalnie zilustrowana, ma fantastyczny przekaz i po prostu za każdym razem czyta się ją tak samo miło. "Szopięta" Ewy Kozyry-Pawlak są z nami bardzo długo i ,jak na razie,  wciąż cieszą się wielką sympatią mojego synka. Jakiś czas temu dokupiłam jeszcze pozostałe z serii, również autorstwa pani Ewy, czyli: "Ja, Bobik" oraz "Liczypieski", ale jakoś na razie nie zainteresowały mojego dwulatka. Są one utrzymane w tej samej stylistyce, dlatego jestem pewna, że to tylko kwestia czasu.  A nasza historia zaczyna się tak: 


Ta z pozoru prosta opowieść ma bardzo ważne przesłanie, zarówno dla dzieci, jak i rodziców. Małe szopięta bez przerwy rozrabiają i brudzą się, natomiast ich rodzice nieustanie piorą i sprzątają. Dopiero, kiedy przebiegła lisica porywa małe szopy, do rodziców dociera, że to nie porządek w domu jest najważniejszy, ale wspólnie spędzony czas z dziećmi. Książka ma oczywiście szczęśliwe zakończenie, rodzice znajdują czas na zabawę z dziećmi, ale głównie dlatego, że maluchy zaczęły pomagać w wykonywaniu obowiązków domowych. Genialny przesłanie, które pokazuje, że w życiu trzeba znaleźć czas na wszystko, a pomoże w tym odpowiednia organizacja i kooperacja. Mnie ta historia często się przydaje, kiedy Kornel nie chce bawić się w ogóle sam, a ja przez to nie mogę zrobić choćby obiadu albo kiedy próbuję zachęcić go do sprzątania jego zabawek. Ale oprócz tego nieco filozoficznego przekazu, książka niesie ze sobą także podstawową wiedzę na temat sprzętu użytku codziennego, który jest w każdym gospodarstwie domowym oraz stwarza dobrą okazję do rozpoczęcia z dzieckiem nauki kolorów. Zresztą zerknijcie sami: 





Ostatnie dwie książki są pięknie zilustrowane przez Emilię Dziubak, o której pisałam już a propos książki "Rok w lesie", ale także cudownie napisane przez Przemysława Wechterowicza, który ma na swoim koncie wiele świetnych pozycji. Na pewno w przyszłości pojawią się one na blogu. Oba tytuły mają już nieco bardziej rozbudowaną fabułę i więcej tekstu, ale Kornel coraz częściej właśnie sięga po takie dłuższe historie. Pierwsza z tych magicznych opowieści to "Uśmiech dla żabki".


Ta pełna ciepła i miłości historia opowiada w przepiękny i wzruszający sposób o tęsknocie, zaufaniu, odpowiedzialności oraz wzajemnej pomocy. Mała żabka jest bardzo smutna, jej mama poszła do pracy, a ona czuje się bardzo samotna i nieszczęśliwa. Jednak mama przeczuwa, że z córeczką dzieje się coś niedobrego, co prawda nie może tak po prostu wrócić do domu, bardzo jednak chce podnieść małą żabkę na duchu. Wpada na genialny pomysł i prosi o przekazanie stęsknionej córeczce wyjątkowej wiadomości. Pan Bóbr, który usłyszał od mamy Żabki, w czym problem, bez wahania zdecydował się jej pomóc. Po drodze napotkał jednak idealną stertę gałęzi do budowy jego nowego domu i bardzo chciał się natychmiast oddać temu zajęciu- na szczęście była tam także pani Wydra, która zgodziła się kontynuować wyjątkową i ważną dla żabek misję. Jednak i ona nie mogła wypełnić zadania do końca i opowiedziała o prośbie kolejnemu zwierzęciu. Tak się jakoś składało, że wszystkie leśne zwierzątka przekazywały sobie kolejno to niezwykłe zadanie. Nie martwice się jednak, mała Żabka w końcu usłyszy wiadomość, którą chciała przekazać jej mama... Polecam Wam bardzo gorąco tę książkę, ma mądre przesłanie, pokazuje w piękny sposób nie tylko miłość macierzyńską, ale także uczy, że warto zaufać i poprosić o pomoc, kiedy jej potrzebujemy. Uczy  także odpowiedzialności, bo jak już zdecydujemy się podjąć jakiegoś zadania, musimy zrobić wszystko, aby nam się to udało. A te cudowne ilustracje Emilii Dziubak, tylko wzmacniają ten przekaz. Myślę sobie, że ta lektura może też być dobrą okazją do porozmawiania z dzieckiem o tęsknocie, w kontekście jego niezbyt odległego w czasie, pójścia do przedszkola.




Drugą książką autorstwa wspomnianego wcześniej duetu, oczywiście równie cudowną, jest "Proszę mnie przytulić". Tu z kolei mamy pięknie przedstawioną relację ojca i syna. Uwielbiam ją w równym stopniu, co Kornel, bo jej treść sprawia, że przytulamy się do siebie, inaczej się tej książki czytać po prostu nie da. 


A oto ta cudowna historia... Tata Niedźwiedź i Mały Niedźwiadek znają fantastyczny sposób na poprawę humoru, synek bardzo chce podzielić się nim z innymi mieszkańcami lasu, jego tata z wielką chęcią postanawia mu w tym pomóc... Spotykają kolejne zwierzęta, ale także myśliwego czy leśniczego, którzy są nieco zaskoczeni i zmieszani ich pomysłem, ale kiedy tylko godzą się przystać na ich propozycję, uśmiech nie schodzi im z twarzy. Znów autor wplótł w zabawną historię ciepłe i mądre przesłanie, które pokazuje siłę pozytywnych emocji, nawet jeśli są one okazywane zupełnie obcym ludziom. Kupcie koniecznie, czytanie tej książki z dzieckiem zawsze kończy się tylko w jeden możliwy sposób- wspólnym przytulaniem!!!






Ufff, dobrnęłam do końca! Mam nadzieję, że Wy też :) Mam mnóstwo pomysłów na kolejne wpisy o książkach Kornela, tylko czasu jakoś mało, ale bądźcie ze mną, bo mam do pokazania jeszcze wiele cudownych pozycji. Pozdrawiam ciepło.

Komentarze

Popularne posty