Z biblioteki Kornelka - odc. 6.

Miłość do książek o zwierzętach trwa u nas w najlepsze, dlatego ciągle szukam czegoś ciekawego dla mojego małego zoologa. Dziś pokażę Wam dwie książki właśnie o tej tematyce, natomiast pozostałe pozycje są lekturami o dość rozbudowanej fabule. Wszystkie, może poza pierwszą, polecam Wam bardzo gorąco. Zapraszam do naszej biblioteki.



"Animalium. Muzeum zwierząt" Jenny Broom, Katie Scott Wydawnictwo Dwie Siostry

Z wielkim bólem, bo kochamy z Kornelem książki Wydawnictwa Dwie Siostry, muszę przyznać, że żałuję jej zakupu. Jestem nią rozczarowana, bo spodziewałam się, że ta pozycja będzie aż kipieć od ilustracji pokazujących niezwykły świat zwierząt, a tymczasem tych zwierząt nie jest wcale aż tak dużo, zaledwie kilku przedstawicieli z danego gatunku. Owszem, estetyka, w której utrzymano tę książkę jest urzekająca i piękna, bo utrzymana w konwencji przyrodniczych rycin, ale mimo wszystko ilość ilustracji jest dość uboga, jak na jej gabaryty. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że jest to książka przeznaczona dla starszych dzieci, z dużą ilością tekstu i specjalistycznej wiedzy,  pod tym względem nie mam "Animalium" nic do zarzucenia. Pewnie dlatego, że nie jest to książka wprowadzająca w świat zwierząt, a raczej ma ona za zdanie pogłębić posiadaną wiedzę, nie znajdziemy w niej zwierząt powszechnie znanych. Mimo wszystko, jak na mój gust, zdecydowanie zbyt mało miejsca poświęcono zwierzętom lądowym, a bardzo dużo tym, które zamieszkują wody i powietrze, te proporcje są dość zaskakujące i mi osobiście wydają się zachwiane. Brakuje mi też bardziej ogólnych kategorii i obiegowych pojęć. Weźmy, na przykład, ilustrację i opis ptaków szponiastych, zupełnie  z niego nie wynika, który z ptaków to sęp, kondor czy orzeł. Podano jedynie ich nazwy własne, które zupełnie nic nie mówią, nadal nie wiem czy Sekretarz lub Owadożer palmowy to sęp, a może orzeł (na zdjęciach pokazałam dokładnie, o co mi chodzi) . W przypadku kilku innych rycin, mam podobne zastrzeżenie. Mimo, że nie jest to książka wolna od wad, mojemu synowi nie przeszkadza to ani trochę i ogląda ją z wielkim zapałem po kilka razy dziennie. Dzięki niej poznaliśmy lepiej organizmy zamieszkujące środowisko wodne, takie jak: gąbki czy głowonogi oraz dowiedzieliśmy się, że ryba, na ulubionych w tej chwili puzzlach, to narwal - wcześniej nazywaliśmy ją rybą piłą :) Książka jest dość droga i mimo, że ładnie wydana, a Kornel lubi ją oglądać, to nie kupiłabym jej ponownie. Zdecydowanie bardziej podoba mi się "Ilustrowany inwentarz zwierząt", o którym pisałam tu.










"Jak zwierzęta śpią"Jiří Dvořák,Marie Štumpfová  Muchomor

Świetna książka, która porusza temat snu zwierząt, jednak trzeba przyznać, że głównie tych mniej pospolitych i nie zawsze nam znanych. Każdy z nas wie, co nieco na temat tego, jak śpią i śnią koty czy psy, ale czy zdawaliście sobie sprawę, że żyrafa przesypia około dwóch godzin na dobę i nie jest to sen ciągły? Zapewne, podobnie jak my, nie mieliście pojęcia o istnieniu papugoryby czy orzesznicy, a dzięki tej książce, możecie je nie tylko poznać, ale dowiedzieć się właśnie tego, jak śpią. Pomysł na książkę według mnie genialny, na dodatek świetnie zilustrowany, stylistyką nawiązuje do pozycji z moich dziecięcych lat. Kiedy książka do nas dotarła, miałam obawy czy spodoba się Kornelkowi, wydała mi się dla niego za trudna, mimo, że zamieszczony tekst nie jest zbyt obszerny. Zdziwiłam się jednak po raz kolejny, i na pewno nie ostatni, bo już wielokrotnie wcześniej myślałam, że coś go zachwyci, a było na odwrót- w drugą stronę, jak widać, działa to tak samo. Książka bardzo przypadła mu do gustu i często do niej wracamy. Najbardziej lubi te fragmenty, które dotyczą zwierząt, do chwili lektury, mu nieznanych. Jeśli chcecie dowiedzieć się jak śpią pelikany, flamingi czy wydry morskie, koniecznie do niej zajrzyjcie. Szczerze polecam!









"Wiewiórki, które nie chciały się dzielić" Rachel Bright, Jim Field, Zielona Sowa

Uwielbiam tę serię, bo to już trzecia książka tychże autorów wydana w Polsce, przez wydawnictwo Zielona Sowa. O poprzednich możecie przeczytać tu. Znów będę chwalić i polecać, bo mój synek pokochał ją od pierwszego czytania, a mnie  z kolei ponownie urzekły cudowne ilustracje i przesłanie, jakie ta książka ze sobą niesie. Tekst jest rymowany i bardzo zabawny, Kornel co chwilę wybucha śmiechem, mimo, że zawiera sporo słów, których znaczenia nie zna, ale nie przeszkadza mu to w odbiorze całości. Zresztą zna go już niemal na pamięć, a mimo to, każe czytać sobie kilka razy dziennie. Dwie małe wiewiórki, Cyryl i Błażej pragną zdobyć tę samą szyszkę, rozpoczynają szalony wyścig, którego nie wygrywa żaden z nich, bo jak głosi stare porzekadło: "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta". W ogólnym rozrachunku, wiewiórki wcale nie przegrały z kretesem, bo oprócz tego, że dostały nauczkę, zrozumiały, co w życiu liczy się najbardziej... Bierzcie w ciemno, ta pozycja na pewno spodoba się Waszym dzieciom.







"Wigilia Mamy Mu i Pana Wrony" Jujja Wieslnader, Sven Nordqvist, Zakamarki

Jeśli nie znacie Mamy Mu i Pana Wrony to koniecznie musicie nadrobić. My tę niebanalną parę przyjaciół poznaliśmy przy okazji opowieści o zbliżającej się Wigili. Kupiłam Kornelowi tę książkę tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Jak do nas dotarła, od razu wiedziałam, że jest to zakup nieco na wyrost, bo ma bardzo dużo tekstu i dość długą fabułę. I faktycznie Kornel nie był nią zainteresowany, ale zaraz po Nowym Roku, sam wygrzebał ją na regale i zażyczył sobie, żeby mu przeczytać. Przeczytałam pierwszy raz, a on z dużym zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy dobrnął do końca opowieści i zażyczył sobie, bym przeczytała ją jeszcze raz. A potem kolejny i jeszcze jeden... Wkrótce stała się to jedna z naszych ulubionych książek, i tak jest do dziś, dlatego kupiliśmy kolejne tytuły, które opowiadają przygody zwariowanej krowy Mamy Mu, która jeździ na rowerze oraz zrzędliwego i z pozoru samolubnego Pana Wrony. Uwielbiam czytać Kornelkowi te książki, bo są niezwykle dowcipne i inteligentne, za każdym razem mam z tego taką samą frajdę jak on. Do tego piękne ilustracje, które mogą wydawać się dziś zbyt staroświeckie, a jednak mój synek i miliony dzieci na całym świecie, pokochali je całym sercem. W opisywanej przeze mnie części, zbliżają się święta Bożego Narodzenia, Pan Wrona zupełnie o nich zapomniał, w ostatniej chwili przypomina mu o tym Mama Mu, która przygotowała dla niego bardzo wyjątkowy prezent. Pan Wrona w panice udaje się do swego gniazda, by przez cały wieczór pakować prezenty... dla siebie! Wkrótce jednak zrozumie, że nie tyle prezenty, ile bliskość i obecność przyjaciół ma największe znaczenie w tym magicznym dniu.






"Mama Mu na drzewie i inne historie" Jujja Wieslnader, Sven Nordqvist, Zakamarki

Ta książka ma nieco inny format niż poprzednia i zdecydowanie mniej ilustracji, o czym nie wiedziałam, kiedy ją zamawiałam. Kiedy przyszła, byłam pewna, że Kornel ją zignoruje, a jednak bardzo się pomyliłam, kiedy tylko zobaczył na okładce Mamę Mu i Pana Wronę, zażądał, abym natychmiast zaczęła ją czytać. I mimo, że niektóre historie są naprawdę długie, a obrazków jest bardzo mało, ta książka stała się również jego ulubioną. Niektóre opowiadania czytamy wielokrotnie, ale są też takie, które przeczytaliśmy na razie tylko raz, do tych, które czytamy najczęściej należą: "Śmieciarka", "Drożdżówka" oraz "Deszcz". Jak już wiecie z poprzedniej książki, Mama Mu to nie jest zwyczajna krowa, oprócz tego, że jeździ na rowerze, pragnie nauczyć się chodzić po drzewach, czym doprowadza przemądrzałego Pana Wronę do pióropleksji. Jak zawsze stawia na swoim, mimo, że Pan Wrona jest temu pomysłowi bardzo przeciwny. Pan Wrona ma jeszcze jedną cechę, do której nie chce się przyznać, nie lubi ryzykować i jest dość bojaźliwy, więc w najbardziej niedogodnych dla siebie momentach, wycofuje się, szast - prast - bum! i już go nie ma. Chyba, że chodzi o jedzenie, dla niego jest w stanie podjąć największe ryzyko, nawet spotkanie z kogutem czy upadek z drzewa. . Polecam Wam tę pozycję bardzo gorąco, bo każde z zamieszczonych tu opowiadań to przede wszystkim porcja dobrego humoru.








"Mama Mu na huśtawce" Jujja Wieslnader, Sven Nordqvist, Zakamarki

Ostatnia z naszych książek o Mamie Mu i Panu Wronie ma format i długość tekstu zbliżoną do tej, prezentowanej przeze mnie jako pierwszej. W książce znajduje się tylko jedna historia, za to ilustracji jest dużo więcej. Tym razem Mama Mu postanowiła nauczyć się bujać na huśtawce, potrzebowała jednak pomocy Pana Wrony, by ją zawiesić, który słysząc o jej pomyśle wykrzyknął: "Niech mnie pióra biją" i bardzo stanowczo odmówił: "Jesteś krową, Mamo Mu. Owszem, dziwną, ale krową. Krowy. Się. Nie. Huśtają.". Jak się domyślacie, Mama Mu postawiła na swoim i namówiła Pana Wronę, żeby jej  jednak pomógł. Huśtawka w końcu zawisła, a Mama Mu nauczyła się trudnej sztuki huśtania, a wtedy zupełnie niespodziewanie nadjechał na swoim traktorze gospodarz. Krowa musiała szybko ją zatrzymać i zsiąść, żeby tym razem gospodarz, nie dostał pióropleksji, na tak niecodzienny widok, jak huśtająca się krowa. O tym, co było dalej, przeczytajcie już sami...








Komentarze

Popularne posty