"Saga czyli filiżanka, której nie ma" Cezary Harasimowicz.


Uwielbiam wszelkiego rodzaju sagi, a kiedy losy bohaterów ocierają się o wielką historię, to już w ogóle jestem zazwyczaj mocno ukontentowana. Muszę jednak przyznać, że w przypadku tej pozycji, było inaczej. Nie mówię, że to zła książka, ale jakoś mnie nie porwała, zabrakło w niej tego czegoś, co wciąga i sprawia, że nie możemy się oderwać. Oczywiście gratuluję, i po cichu trochę zazdroszczę, Panu Cezaremu rodzinnych dokonań, wielkich przodków i ich chlubnych czynów, ale mimo wszystko, z żalem muszę stwierdzić, że sposób w jaki autor spisał losy swej rodziny, mnie nie porwał. Będę brutalnie szczera, momentami nudziłam się jak mops. I to z pewnością nie jest wina samych bohaterów, tylko po prostu, sposobu w jaki została spisana cała opowieść, zbyt wielu dygresji, odniesień, nie od końca sprawdziła się według mnie formuła i forma, jakich trzymał się autor.

Historię rodziny Cezarego Harasimowicza poznajemy od początku dwudziestego wieku, kiedy to na świat przychodzą bracia Królikiewiczowie, a wśród nich Adam, dziadek autora. Postać wybitna i monumentalna, która nadaje książce charakteru. Odważny żołnierz, który walczył w Legionach, wybitny szwoleżer, a w swoich czasach jeden z najlepszych jeźdźców na świecie, zdobywca olimpijskiego medalu i najważniejszych pucharów w jeździe konnej. To chyba moje ulubione fragmenty w książce, opowieści ze stajni i kolejnych zawodów, niesamowita więź jaka potrafi połączyć zwierzę i człowieka, cudowne czasy dwudziestolecia międzywojennego, kiedy wszystkim się wydawało, że najgorsze Polska ma już za sobą. Potem jest już zdecydowanie mniej przyjemnie, historia matki Pana Cezarego, która w czasie okupacji omal nie umarła w więzieniu na Montelupich w Krakowie budzi grozę i uzmysławia, czym była wojna dla zwykłego człowieka i dla młodej dziewczyny, która marzyła o zawodzie aktorki, a tymczasem musiała przetrwać areszt, przesłuchania oraz obóz przejściowy w Pruszkowie. Fantastyczna, niezłomna kobieta, która trzeba przyznać, wielokrotnie miała wiele szczęścia. Wojna zresztą to jedna wielka ruletka, łut szczęścia decyduje o tym, czy ktoś ją przeżyje.

Podziwiam i trochę zazdroszczę ludziom, którzy dobrze znają historię swej rodziny, posiadają dokumenty, szperają w archiwach, nie tylko po to, by lepiej poznać swych przodków, ale przede wszystkim, by lepiej poznać i zrozumieć samego siebie. Historia rodziny Pana Cezarego jest naprawdę imponująca, pełna tragicznych zwrotów akcji, wielkich czynów i osiągnięć, ale sposób w jaki została opowiedziana mnie nie przekonuje. Nie sięgnęłabym po nią po raz drugi i raczej nie poleciła nikomu, aczkolwiek to tylko moje osobiste odczucia. Wiem, że książka zebrała bardzo dobre recenzje, a wielu czytelników ją mocno zachwalało, właśnie dlatego, między innymi ją kupiłam. Muszę jednak przyznać z żalem, że byłam nią zawiedziona.

Komentarze

Popularne posty