"Matki i córki" Ałbena Grabowska, Wydawnictwo Marginesy.



Wielopokoleniowa saga, której bohaterkami są głównie kobiety. Łączy je życiowa trauma i pewnego rodzaju fatum, które wisi nad każdą bez wyjątku. Prababka przeżyła zesłanie na Syberię, babka trafiła do obozu w Ravensbruck, matka zaszła w ciążę z nieodpowiednim mężczyzną, a najmłodsza z nich, nie potrafiła zaangażować się w żaden związek. W tym domu o przeszłości się jednak nie rozmawiało, każda z nich skrzętnie chowała swoją tajemnicę, zamykała się w swym bólu i odgradzała od bliskich. Autorka, podobnie jak jej bohaterki, nie zdradza nam ich dramatycznych sekretów do razu. Powoli, w miarę upływu czasu, poznajemy bolesną historię każdej z bohaterek. Może i dobrze, bo taką dawkę bólu, zła i cierpienia należy dawkować. 

Książka porusza wiele trudnych tematów i moim zdaniem autorce udało się je w sposób ciekawy i niebanalny wszystkie ze sobą połączyć. Zawiedziona miłość, gwałt, przemoc, okrucieństwo, totalitaryzm i holokaust, a w tym wszystkim one, kobiety, które próbują po prostu przetrwać. Powieść genialnie pokazuje w jaki sposób trauma niszczy człowieka od środka, jak zabija w nim to, co najlepsze i jest dziedziczona przez kolejne pokolenia. Zło można przeżyć, ale w środku już na zawsze pozostać martwym. Ocalenie ma swoją cenę, ta książka dobitnie pokazuje, że nad pewnymi rzeczami nie da się przejść do porządku dziennego.

"Matki i córki" dają do myślenia. Zło i nieszczęście przyciągają do siebie ludzi, ale niewiele z tego wynika, gdyż nadal pozostają samotnymi wyspami pełnymi bólu. Polecam Wam tę książkę, mimo, że jest raczej przygnębiająca. Moim zdaniem warto.

Komentarze

Popularne posty