Maciej A. Brzozowski "Włosi. Życie to teatr" jak nazwa wskazuję, książka o Włoszech, dobra propozycja dla tych, którzy planują tam tegoroczne wakacje.


Jeśli wybieracie się w wakacje do Włoch, to z pewnością warto sięgnąć po tę książkę, aczkolwiek jeśli uwielbiacie Włochy bezkrytycznie, możecie być nieco zawiedzeni. Według mnie autor opowiada o tym cudownym kraju ciekawie, aczkolwiek momentami beznamiętnie, może to efekt wielu spędzonych tam lat, może pewien rodzaj fascynacji już z niego uleciał... "Włosi. Życie to teatr" to kompleksowy zbiór informacji na temat Italii, od perspektywy geopolitycznej, poprzez sztukę, kino, muzykę, piękno i zawiłości języka włoskiego, aż po próbę socjologicznej analizy społeczeństwa włoskiego, oraz oczywiście wysławianą na całym świecie kuchnię włoską. 

Najbardziej urzeka mnie w tym narodzie fakt, że Włosi uwielbiają wszystko, co włoskie. Są zakochani w swoim kraju - dlatego wakacje głównie spędzają u siebie; w swojej kuchni - stąd za sprawą emigracji popularyzacja kuchni włoskiej na całym świecie; kochają swoich projektantów i włoskie marki odzieżowe oraz samochodowe. Moglibyśmy się tego od nich nauczyć, cudze chwalicie, a swego nie znacie, tak to niestety już jest z nami Polakami. 

Dla mnie Włoch to nie narodowość, a pewien stan umysłu. Jakiś czas temu miałam okazję poznać kilku przedstawicieli tego kraju, oprócz tego, że są niesamowicie otwarci i sympatyczni, zarażają wszystkich dookoła swoją miłością do jedzenia i wina. Nawet najbardziej oszczędni smakosze we włoskim towarzystwie wypuszczą węża z kieszeni, by popróbować frykasów zachwalanych pod niebiosa przez tubylców. Jak słusznie zauważył autor, Włoch potrafi przejechać 50 km na drugi koniec miasta, bo tam serwują najlepsze lody, wydać 200 euro na kolację w restauracji, gdzie serwują najlepsze owoce morza. Kiedy Włoch zmuszony jest żyć na emigracji przywozi ze sobą ekspres, kilogramy kawy, skrzynki wina (znam takie przypadki osobiście) oraz zapas kulinarnych specjałów.

Właściwie dzięki tej książce uświadomiłam sobie, ze państwo włoskie tak naprawdę jest dużo młodsze niż Polska, a przede wszystkim bardzo zróżnicowane, tych różnic nie zatarło zjednoczenie, wręcz przeciwnie, nasiliło. I nie chodzi tu o o prosty podział na Północ i Południe, ale o różnorodność wzdłuż i wszerz, która objawia się bardzo mocno w architekturze ,kuchni, języku, ale też światopoglądzie, wyglądzie fizycznym czy cechach kulturowych ludzi pochodzących z danego obszaru. Więc kiedy zapytasz Włocha skąd jest, owszem, odpowie, że z Italii, ale za chwilę doda konkretną nazwę regionu, z którego pochodzi. 

Wszystkich Włochów łączy jednakże  rodzina. "[..] to we Włoszech instytucja i zarazem niezwykle ważne ogniwo lokalnego patriotyzmu. Więcej nawet, według Barziniego, całe Włochy są po prostu Federacją Rodzin. A "prawdziwy włoski patriotyzm", jak chce znane powiedzenie, "to lojalność wobec rodziny". Nic dziwnego, że na sondażowe pytanie, "co tak naprawdę liczy się w życiu", aż dziewięćdziesiąt sześc procent badanych odpowiada: "rodzina". Włoska rodzina jest dla swoich członków bankiem, instytucją ubezpieczeniową, hotelem, stołówką, przytułkiem, szpitalem, konfesjonałem. Ochrania, przestrzega, nagradza, wspiera, pomaga. Dba o swoich członów i stara się ułatwić im życie. wiele czasu spędza ze sobą i nie robi tego pod przymusem.

Książkę polecam, bo o tak pięknym i interesującym kraju zawsze warto poczytać, aczkolwiek, ja byłam nieco rozczarowana całością. Wolę chyba książki podróżnicze pisane z bardziej osobistej perspektywy, pełne anegdot i autorskich spostrzeżeń, dlatego tak bardzo spodobał mi się "Japoński wachlarz" Joanny Bator i właśnie z tego powodu lubię twórczość Martyny Wojciechowskiej.

Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że po przeczytanie "Włosi. Życie to teatr" Macieja A. Brzozowskiego, znów zapragnęłam znaleźć się w tym pięknym miejscu. Dlatego zakończę takimi oto słowami: A presto bella Italia!

Ciao Kochani!


Komentarze

Popularne posty