Beata Sadowska 'I jak tu nie biegać!" - nic dodać, nic ująć...




Kolejna książka dla biegaczy, ale trochę inna, nie ma w niej planów treningowych czy stricte technicznych porad, autorka skupiła się przede wszystkim na motywacji i w niezwykle interesujący sposób opowiada o swojej pasji, jaką jest od wielu lat bieganie. Całość przeczytałam w jeden wieczór, i gdyby nie to, że skończyłam około pierwszej w nocy, na pewno założyłabym buty i poszła pobiegać.

Beata Sadowska opisuje początki swojej już dość długo trwającej przygody z bieganiem oraz różne etapy podejmowania kolejnych wyzwań. Nie ukrywa, że czasem i jej nie chce się iść  na trening, Z dużą szczerością przedstawia swoje próby powrotu do biegania po urodzeniu dziecka, w fantastyczny sposób pokazuje, że naszym najwierniejszym towarzyszem w pokonywaniu kolejnych kilometrów może być pies. Nie zraża się dużo lepszymi wynikami swego partnera czy innych osób, ona ściga się przede wszystkim z samą sobą i stara się trzymać żelaznej zasady: bieganie ma być przede wszystkim przyjemnością.

Beata Sadowska opisuje jak połączyć trening z wyjazdem wakacyjnym, podaje kilka ciekawych przepisów kulinarnych. Nie wymądrza się, kiedy temat schodzi na szczegóły dotyczące techniki biegania czy częstotliwości  treningów, wtedy oddaje głos Kubie Wesołowskiemu, swojemu trenerowi. Dziennikarka porusza także temat kontuzji, aby ich unikać warto urozmaicać trening na przykład o basen lub inne ćwiczenia, które wzmocnią górne parte ciała.

Autorka potrafi zarazić entuzjazmem, tytuł doskonale oddaje treść całej książki, naprawdę po jej przeczytaniu przynajmniej przez jakiś czas, człowiek myśli sobie: i jak tu nie biegać? Kiedy jednak Beata wspomina, że jej ulubioną porą na bieganie jest 5:30 rano, jakoś nie mogę się do tej myśli przekonać. Jestem śpiochem i dla mnie to nieludzka pora, łatwiej zmobilizować mi się do pójścia na trening wieczorem.

Polecam tę książkę, jeśli macie chwilowy kryzys lub po prostu chcecie się zmotywować. Beata Sadowska udowadnia, że każdy z nas może ruszyć się z kanapy i zrobić coś dla siebie, a dzięki bieganiu możemy przy okazji poznać ciekawych ludzi i miejsca. Ale ostatnie i najważniejsze, każdy ma gorsze chwile, może się wypalić, nie ma co się katować, trzeba sobie odpuścić na jakiś czas albo pomyśleć o zmianie dyscypliny, może to będzie jazda na rowerze lub jakaś inna aktywność. Pamiętajmy, bieganie ma być przyjemnością.


Komentarze

Popularne posty