"Swing time" Zadie Smith.


Najnowsza powieść Zadie Smith, z pozoru może wydawać się kolejną książką opisującą zwyczajną przyjaźń między dwiema dziewczynkami, ale w rzeczywistości jest to lektura mocno zaangażowana społecznie, poruszająca ważkie tematy, jak nierówności rasowe, etniczne oraz ekonomiczne, zarówno w sferze globalnej, jak i lokalnej.

Dwie czarnoskóre dziewczynki, wychowujące się w podrzędnej dzielnicy Londynu, spotykają się na lekcji baletu. Łączy je wspólna pasja, miłość do muzyki i tańca oraz marzenie o występach na największych światowych estradach. Dzieli zaś wzajemna niechęć obu rodzin w stosunku do siebie, spowodowana odmiennymi aspiracjami społecznymi i podejściem do życia oraz wzajemna zazdrość i rywalizacja. Specyficzna więź, która nawiązała się między dziewczynkami, mieści w sobie wiele sprzecznych uczuć, od euforii i beztroskiej radości z bycia razem, poprzez zawiść, wzajemne dokuczanie sobie, a nawet okrucieństwo. 

Ta dziwna mieszanka emocji, która w oczach dorosłej osoby, wydaje się raczej toksyczną i wyniszczającą formą przyjaźni, przypomniała mi twórczość Eleny Ferrante, która także pisała o podobnej niejednoznacznej relacji między dwiema dziewczynkami, a później kobietami w swoim doskonałym neapolitańskim cyklu. Bardzo Wam zresztą polecam książki tej włoskiej pisarki, są po prostu genialne.

Mimowolnie pod wpływem tych historii, przypomniałam sobie swoją pierwszą przyjaciółkę z najmłodszych lat i ze zdumieniem musiałam przyznać przed samą sobą, że też byłyśmy o siebie zazdrosne, nieustannie rywalizowałyśmy ze sobą, a mimo to, nie mogłyśmy bez siebie żyć.

Moja przyjaźń, co mogę śmiało z dzisiejszej perspektywy powiedzieć, na szczęście długo nie przetrwała. Natomiast bohaterki książki Zadie Smith były nierozłączne niemal do czasów szkoły średniej, dopiero wtedy ich drogi rozeszły się. Jedna z nich, na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać, że odniosła wielki zawodowy sukces, a druga poniosła życiową porażkę, która - mimo wrodzonego talentu, jaki miała - była jej pisana od najmłodszych lat.

Cała ta historia jest raczej dołująca i smutna, a główna bohaterka, która jest jednocześnie narratorką, przez drugą połowę powieści, niesamowicie mnie irytowała. Jest w niej coś odpychającego, jakaś niezdolność do przeżywania głębszych uczuć i  wyrażania emocji wobec swych najbliższych. Wyjątek stanowią fragmenty, w których opisuje ona swoje inspiracje muzyczne, ukochane musicale, artystów czy filmy. Dopiero na koniec, zdałam sobie sprawę, że w książce ani razu nie pojawia się jej imię, pozostała więc dla mnie anonimowa i zaskakująco obca aż do ostatniej linijki. 

Opowieść, którą bardzo sprawnie literacko, przedstawiła Zadie Smith, już po raz kolejny w jej twórczości, jest tylko pretekstem do tego, by odważnie demaskować i piętnować problemy społeczne i rasowe zachodnich społeczeństw. By pokazać nadużycia, do jakich dochodzi w krajach trzeciego świata, gdzie pieniądz pomaga zatuszować najgorsze występki i wspiera niezgodne z prawem działania, jak np. nielegalna adopcja. Zadie Smith z brutalną szczerością ukazała także, jak trudno wyjść poza własne środowisko i pochodzenie, osiągnąć sukces, kiedy nie ma się, ku temu żadnych środków i sposobności.

Przyznam szczerze, że miałam swoje chwile znudzenia, jeśli chodzi o tę książkę. Nie zmienia to  jednak faktu, że całość oceniam bardzo dobrze. Warto po nią sięgnąć, by spojrzeć na otaczający nas świat, z perspektywy innych ludzi, by wyjść poza własną strefę komfortu i spróbować się zmierzyć z tym, co być może nie dotyka nas osobiście, ale zdecydowanie powinno obchodzić nas wszystkich.

Komentarze

Popularne posty