"Królestwo" Szczepan Twardoch.


Bardzo czekałam na tę książkę... Z jednej strony, z rosnącą ekscytacją i niecierpliwością, a z drugiej pełna obaw, by "Królestwo" nie okazało się nieudaną kontynuacją genialnego i wybitnego "Króla". Po pierwszych kilku stronach, odetchnęłam z ulgą. Tyle mi wystarczyło, by poczuć, że to będzie kolejna świetna powieść Szczepana Twardocha. Tylko on mógł napisać tak zaskakująco inną, wciąż piekielnie dobrą, a kto wie, czy nawet nie lepszą, książkę, która mimo, że opowiada dalsze losy Jakuba Szapiro, jest powieścią zupełnie innego wymiaru. 

Tytułowy "Król" lada dzień zostanie zdetronizowany w swoim "Królestwie" i straci wszystko. Mógł ratować siebie i rodzinę, ale jak wiemy z poprzedniej części, niespodziewanie zawrócił samolot, którym lecieli do Tel Awiwu, i postanowił zostać w Warszawie. Wkrótce nadchodzi wojna i nie szczędzi nikogo. Żadne pieniądze, ani mocne pięści czy gangsterska przeszłość, powszechny respekt  i strach, który budził Szapiro nie są w stanie go uratować, bo jest Żydem. To jego największe przekleństwo, jak i wielu innych. Niebawem traci dom, rodzinę, staje się cieniem samego siebie. Król, którego wcześniej podziwialiśmy za wolę walki i upór, okazał się być słaby i bezradny wobec zaistniałej sytuacji - przeżyje tylko dzięki determinacji byłej kochanki. 

O tym, co się z nim działo, dowiadujemy się właśnie z relacji Ryfki i syna Dawida, którzy są narratorami tej niezwykłej opowieści. Ryfka kochała Jakuba ponad wszystko, bardziej niż siebie samą, a jej opowieść to świadectwo nie tylko wielkiej miłości, ale także kobiecej siły i niezłomności. Ryfka już dawno nauczyła się godzić z tym, co ją spotyka, nie buntuje się, nie dziwi, bierze życie, jakim jest. Bez sentymentów i zbędnych emocji robi wszystko, by Jakub i ona  przeżyli wojnę. Dawid z kolei przedstawia ojca w nieco innym świetle, często mówi o ich trudnej relacji, sytuacji w domu, ale opowiada też o wojnie, najpierw z punktu widzenia dziecka, a potem młodzieńca, który musiał  bardzo szybko dorosnąć, by spróbować ocalić siebie i tych, których kochał.

Skończyłam czytać "Królestwo" wczoraj w nocy i do dziś nie mogę się nadziwić kunsztowi literackiemu, z jakim zostało ono napisane. Nie za bardzo umiem zebrać myśli, jestem emocjonalnie i literacko rozjechana.  Ta książka to majstersztyk na każdym poziomie. Niebywałe jest to, że dwie tak różne powieści, idealnie się dopełniają i razem tworzą doskonale przemyślaną i opowiedzianą całość. "Król" to była powieść męska, surowa, mocna, kipiało w niej od testosteronu, przemocy, seksu i wszelakich używek. "Królestwo" zaś to powieść dużo bardziej subtelna, wyważona, nostalgiczna, napakowana różnymi emocjami, ale też brutalnie szczera, nie oszczędza nikogo. Dostaje się Polakom, Ukraińcom, Żydom. Niemcom, wszystkim po kolei, bo Szczepan Twardoch dobitnie pokazuje, że nie ma ludzi zawsze złych i dobrych, że wojna w każdym z nas potrafi obudzić zwierzę. Pisarz po raz kolejny obnaża rozmiar antysemityzmu, jaki panował w polskim społeczeństwie. Robi to bez zbędnego patosu, wielkich słów czy sensacji, po prostu opisuje konkretne sytuacje i historie, a kiedy je czytasz czujesz ból i wewnętrzny chłód, który z każdym słowem oplata cię coraz silniej i nie chce puścić. Ostatni rozdział to emocjonalny walec, który mnie po prostu rozjechał, łzy płynęły do oczu, a jednocześnie, w środku rodził się sprzeciw i bunt wobec tego, co się tam wydarzyło.

"Królestwo" to powieść poruszająca, oszczędna w środkach wyrazu, ale właśnie przez to trafia w najdalsze zakamarki ludzkiej duszy. Moim zdaniem to książka wyjątkowa i wybitna. Trudno będzie pisarzowi napisać coś lepszego, ale jeśli ktokolwiek może tego dokonać, to tylko Szczepan Twardoch. 

Jestem pod ogromnym wrażeniem jego twórczości i bez przesady, mogę powiedzieć, że jest to jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich pisarzy. Uwielbiam go za jego bezkompromisowość, odwagę, z jaką porusza trudne tematy. Za historyczny background jego powieści, który pozwala poczuć klimat tamtych czasów. Za każdym razem, kiedy czytam książkę Twardocha wiem, że mam do czynienia z prawdziwą literaturą, a wszystko to, czym się niedawno zachwycałam, momentalnie blednie. Może trochę mnie ponosi, ale to dlatego, że wciąż i pewnie jeszcze długo będę, pod wrażeniem, tej genialnej powieści. Cóż mogę jeszcze powiedzieć poza tym, że właśnie takie książki chcę czytać.

Komentarze

Popularne posty