Michelle Obama "Becoming. Moja historia".



Dałam się porwać Michelle Obamie i  jej opowieści  na dwa długie wieczory i nie żałuję! Co z tego, że książkę tak naprawdę napisał jakiś utalentowany ghostwriter lub, że była pierwsza dama  jest totalnie bezkrytyczna wobec polityki prowadzonej przez swojego męża. Nie przeszkadza to bynajmniej wcale, by cieszyć się tą ciekawą, wciągającą i świetnie opowiedzianą historią życia niezwykłej kobiety, która jako pierwsza Afroamerykanka zamieszała w Białym Domu. 

Michelle Obama barwnie opowiada o swoim dzieciństwie, rodzicach, którzy zawsze ją wspierali, edukacji, pierwszej pracy, a potem o spotkaniu z pewnym utalentowanym studentem prawa  o imieniu Barack, który zmienił całe jej życie. O tym, jak zrezygnowała z pracy w prestiżowej kancelarii adwokackiej, kiedy w pewnym momencie zrozumiała, że ta praca nie daje jej satysfakcji i wtedy wspierana przez męża zdecydowała się związać z sektorem pozarządowym. Ten ryzykowny skok na głęboką wodę okazał się jedną z najlepszych decyzji w jej życiu, wreszcie poczuła, że odnalazła swoje miejsce. 

Michelle szczerze opisuje pierwsze lata małżeństwa i kryzys, który się pojawił, kiedy jej mąż coraz intensywniej angażował się w politykę, a także problemy z zajściem w ciążę, które ostatecznie zostały rozwiązane dzięki procedurze in vitro, a później radość i miłość, które towarzyszyły obojgu rodzicom od momentu pojawienia się ich córek na świecie. Następnie szczegółowo opowiada o kulisach pierwszej prezydenckiej kampanii Baracka, w której powodzenie Michelle właściwie do końca wątpiła. Wreszcie przedstawia blaski i cienie codziennego życia w Białym Domu, co jest chyba nie najciekawszą częścią całej książki oraz różne smaczki związane z zagranicznymi wizytami pary prezydenckiej, na przykład u brytyjskiej królowej. 

Michelle Obama nie ukrywa, że budowa jej własnego wizerunku pierwszej damy i tego, czym chciałaby się zająć jako pani prezydentowa było dodatkowo utrudnione przez jej kolor skóry. Zawsze miała świadomość, że musi wykazać się bardziej - i podobnie jak jej mąż - pracować dwa razy ciężej. W ostatniej części Michelle nie owija w bawełnę, wprost mówi o swoim niezadowoleniu i obawach związanych z przyszłością Stanów Zjednoczonych, po tym jak Donald Trump wygrał wybory prezydenckie.

Dla mnie ta książka to przede wszystkim opowieść o silnej, ambitnej, inteligentnej kobiecie, która nie boi podejmować się odważnych decyzji, o matce, która umiejętnie, choć nie bez ogromnego wysiłku i zmęczenia, godzi karierę zawodową z macierzyństwem, a potem rolą pierwszej damy. O kobiecie, która wiele razy w siebie wątpiła, ale nigdy się nie poddała, o miłości, która okazała się być nie tylko gorącym uczuciem, ale także wielkim wyzwaniem. Jest to też opowieść o Ameryce, w której rasizm, nietolerancja i szowinizm wciąż mają się bardzo dobrze.

Książkę czyta się z dużą przyjemnością, jestem pewna, że wciągnie Was tak samo, jak mnie. Zawsze lubiłam tę parę prezydencką, ale po tej książce lubię ich jeszcze bardziej. Szanuję ich za to, że są po prostu dobrymi ludźmi, którzy zawsze starali się być przyzwoici bez względu na wszytko. Poza tym mają świetne poczucie humoru i dystans do siebie, czego o większości par prezydenckich, niestety nie można powiedzieć. Szczerze polecam!

Komentarze

Popularne posty