"Teoria opanowywania trwogi" Tomasz Organek, W.A.B..


Mam bardzo mieszane uczucia, co do tej książki, bo jeśli chodzi o działalność muzyczną Organka to szczerze go uwielbiam, ale powieść nie przypadła mi za bardzo do gustu. I czuję z tego powodu smutek i dyskomfort, bo muszę przyznać, że się rozczarowałam i pochwał raczej nie będzie.

"Teoria opanowywania trwogi" mnie nie przekonała. Językowo, owszem, nie jest źle, choć miałam wrażenie, szczególnie na początku powieści, że autor za wszelką cenę sili się na dowcip i błyskotliwość, że za chwilę skończą mu się te żarciki i anegdoty, którymi sypie, jak z rękawa. Niekończące się dygresje wręcz mnie irytowały. W moim odczuciu wiele fragmentów jest przekombinowanych, zdania za długie i zbyt rozlazłe. Fabuła to duże rozczarowanie, zwroty akcji jak z gangsterskiego filmu tylko pogarszają sprawę, jedynie zakończenie jest pozytywnie zaskakujące i nieoczywiste. 

Trzydziestoparoletni Borys, mieszkaniec stolicy i dziennikarz plotkarskiego serwisu internetowego, który gardzi sam sobą, na myśl o tym, czym się tam zajmuje, z dnia na dzień traci pracę. Niespodziewanie spotyka swoją dawną miłość Anetę, która właśnie się dowiedziała, że umarł jej ojciec. Dziewczyna prosi Borysa, żeby jechał z nią na pogrzeb. Ich wspólna podróż staje się okazją do rozmowy o tym, co tu i teraz oraz o przeszłości. Zwyczajny przystanek w prowincjonalnej stacji paliw, okaże się przełomowy... 

Gdyby ta powieść potoczyła się w kierunku prozy egzystencjalnej, byłoby dobrze, ale te zwroty akcji w stylu Patryka Vegi zupełnie mi tu nie pasują i wszystko psują. Przez to książka robi się miało wiarygodna, kiczowata, a szkoda, bo Organek ma talent do trafnych obserwacji. Potrafi śmiać się i kpić z własnego pokolenia, i robi to z lekkością i w dobrym stylu, ale sporo tez tu hipsterskich wynurzeń, luźnych myśli, pospinanych ze sobą trochę na siłę. Miałam też trochę skojarzeń z prozą Jakuba Żulczyka, jednak tutaj brakuje mi głębi i nie do końca rozumiem, co autor chciał nam przekazać, po zakończeniu książki, nie mogłam się pozbyć myśli: o co tu właściwie chodziło? 

Całość oceniam dość mizernie, niestety...

Komentarze

Popularne posty