"Nocna droga" Kristin Hannah, Świat książki.


Lubię prozę Kristin Hannah za wiele rzeczy, ale przede wszystkim, za emocjonalny rollercoaster, który za każdym razem mi serwuje. Szczególnie cenię ją za powieść "Wielka samotność", którą uważam za genialną i pod wieloma względami wyjątkową. Owszem, nie wszystko, co pisze autorka jest wiarygodne, czasami nadmiernie trywializuje, ale dopóki w trakcie czytania książki pod względem emocjonalnym czułam szczerość i prawdę, nie miałam większych zastrzeżeń. 

Jednak "Nocna droga" mnie mocno rozczarowała. Nie uwierzyłam ani jej bohaterom, ani autorce. Moim zdaniem niemal każda strona trąci strasznym banałem. Ta powieść jest do szpiku kości "amerykańska" w najgorszym tego słowa znaczeniu. Historia tu opisana mogła się zdarzyć i potoczyć tylko w Ameryce. Takie "Beverly Hills 902010", tylko w bardziej dramatycznym wydaniu. I o ile naiwność i brak realizmu w serialu dla młodzieży były wręcz wskazane i pożądane, to w tej książce są po prostu nie na miejscu i budzą mój wewnętrzny opór.

Mamy tu obraz beztroskiej, szczęśliwej rodziny Farraday'ów, którzy zamieszkują w najbogatszej dzielnicy miasta. Ona poświęciła się całkowicie opiece nad dziećmi, on jest znanym lekarzem, a ich dzieci są niemal idealne. Syn to najpopularniejszy chłopak w całej szkole, a córka nieco nieśmiała, ale niezwykle utalentowana dziewczyna, która marzy o karierze aktorskiej. W ich piękny, cukierkowy świat, niespodziewanie wkracza młoda Lexi, która o tym, jak podłe potrafi być życie, zdążyła się przekonać już wiele razy. Jej matka była narkomanką, ona sama mieszkała u kilku rodzin zastępczych, aż w końcu po śmierci matki, trafiła do nieznanej jej do tej pory ciotki Evy. Wreszcie otrzymała szansę na prawdziwy dom i rodzinę. W nowej szkole spotyka swoją pierwszą prawdziwą i najlepszą przyjaciółkę, czyli córkę Farraday'ów. Rodzina przyjmuje ją bez żadnych zastrzeżeń, traktuje jak kogoś bliskiego i przez wiele lat wszyscy żyją beztrosko i szczęśliwie, aż do pewnego tragicznego momentu, który na zawsze zmienił życie Lexi i rodziny Farraday'ów... 

Nie chcę Wam za wiele zdradzać, więc nie będę wchodzić w szczegóły tych zdarzeń. Muszę jednak powiedzieć, że ta historia mnie zupełnie nie przekonała w sferze emocjonalnej. Owszem, to wszystko, co tu zostało opisane mogło się zdarzyć i pewnie się zdarzyło, jednak nie wierzę w to, by bohaterowie tej tragicznej historii tak się zachowali. Ta książka jest naiwna i niewiarygodna, a zakończenie to szczyt kiczu i mydlanej opery. Naiwne i naciągane są postawy i działania wszystkich bohaterów. Szkoda, bo fabuła jest ciekawa i ma potencjał, ale sposób w jaki została opowiedziana, zupełnie mnie nie przekonuje i budzi mój wewnętrzny sprzeciw i zniesmaczenie. To najgorsza powieść Kristin Hannah, którą miałam okazję czytać, naiwna, banalna i zupełnie niewiarygodna. 

Raczej długo nie sięgnę po kolejne książki tej autorki...

Komentarze

Popularne posty