"Wypędzenie Gerty Schnirch" Kateřina Tučková, Wydawnictwo Afera.

Mam mieszane uczucie odnośnie tej książki. Z jednej strony temat niezwykle interesujący, ukazujący ciemną stronę czeskiej historii, do tej pory dla mnie zupełnie nieznany. Jednak sposób w jaki autorka go opowiedziała i napisała mnie nie porwał. Brakło mi tego czegoś... czegoś co sprawia, że książki nie można odłożyć na półkę, zabrakło mi głębi, większych emocji. Mam wrażenie, że ta powieść pod względem emocjonalnym jest płaska, pisana cały czas na jednym poziomie, mimo tego, że opisuje momentami makabryczne zdarzenia. Niezręcznie mi to pisać, szczególnie, że książka dotyczy ludzkiej tragedii, ale jej lektura w połowie już naprawdę mocno mi się dłużyła i szczerze mówiąc, z ulgą dobrnęłam do końca. Ogromny potencjał dostrzegłam natomiast niemal w końcówce powieści, kiedy autorka zaczęła przedstawiać też inne punkty widzenia osób zaangażowanych w całą historię, pokazywać to, co się zdarzyło z różnych perspektyw. Szkoda, że całość nie została utrzymana w takiej konwencji.

Tytułowa Gerta Schnirch, urodzona w Brnie, z matki Czeszki i ojca Niemca, od pierwszych dni wojny ma problemy z określeniem swojej tożsamości narodowej. Do tej pory wszyscy żyli w spokoju, Czesi i Niemcy obok siebie, w sąsiedzkiej wspólnocie, wojna zmieniła wszystko w jednej chwili. Gercie nie podobają się nazistowskie poglądy ojca, ale nie znajduje w sobie dość siły, by się mu przeciwstawić, więc mimo wewnętrznego oporu uczęszcza do niemieckiej szkoły i innych organizacji oraz korzysta z przywilejów, jakie zapewnia jej niemieckie pochodzenie. Ostatecznie Niemcy wojnę przegrywają, a tłamszeni i prześladowani Czesi postanawiają wziąć na nich odwet. W maju 1945 roku Gerta wraz ze swoją kilkumiesięczną córką oraz niemal wszystkimi brneńskimi Niemcami zostaje wypędzona z miasta. Pochód w stronę austriackiej granicy staje się marszem śmierci, w którym niemieccy obywatele, głównie kobiety z dziećmi, stają się ofiarami brutalnych mordów i gwałtów. W obozie, do którego trafiają szerzy się epidemia tyfusu i czerwonki, ci którzy mają szczęście trafiają na roboty do okolicznych wsi. Gerta jest w gronie szczęśliwców i do 1950 roku przebywa na morawskiej wsi, gdzie ciężko pracuje. Kiedy jednak nadarza się okazja, decyduje się wrócić do Brna. Miasta, które przed wypędzeniem było jej domem. Gerta szybko przekonuje się, że niemieckie winy nie zostały zapomniane, a pogarda i zemsta dosięgają także jej córki. 

Książka ukazuje trudne relacje między Czechami i Niemcami, przybliża ich postawy z okresy drugiej wojny światowej, bezpośrednio po niej i aż do współczesności. Wydaje mi się, że autorka jest obiektywna i wskazuje winy obu stron, nie wybiela nikogo, po prostu opisuje fakty. Najważniejsza jest jednak dla niej jednostka, która staje się ofiarą historii, z którą nie ma żadnych szans. Greta nie potrafi jasno zdefiniować swej tożsamości narodowej, nawet, kiedy próbuje się na to zdobyć, dla wielu pozostaje niewiarygodna i już niemal do końca życia musi zmagać się z przyklejoną do niej łatką "parszywej Niemki". Książka o winie i zadośćuczynieniu, jedna z ważniejszych w ostatnich latach w czeskiej literaturze. Niezwykle ciekawa pod względem tematyki, jednak dla mnie, momentami nużąca i emocjonalnie powierzchowna.

Komentarze

Popularne posty