Moje książkowe podsumowanie 2020 roku.

 


 


Witajcie Kochani w Nowym Roku! Miejmy nadzieję, że będzie to rok, w którym pokonamy pandemię i wrócimy do względnej normalności. Że 2021 okaże się także rokiem genialnych książkowych premier, zaskakujących odkryć literackich i wielu godzin spędzonych nad wciągającą lekturą, czego sobie i Wam z całego serducha życzę.

Postanowiłam sobie podsumować mój czytelniczy rok. Okazuje się, że udało mi się przeczytać pięćdziesiąt cztery książki, co jest moim zdaniem całkiem niezłym wynikiem. Niezmiennie imponują mi osoby, które czytają około stu książek rocznie, udowadniając tym samym, że jest to możliwe, a na dodatek ich lektury są ambitne i poza masowym nurtem. No nic, może kiedyś Was dogonię... Jeśli chodzi o pandemię to ona raczej negatywnie wpłynęła na moje czytelnictwo, pamiętam, że nie umiałam się za bardzo skupić i po raz pierwszy nie udało mi się uciec w świat literatury.

Nie wszystkie przeczytane pozycje pojawiły się na blogu, więc krótko o nich wspomnę:

"Pierwsza osoba liczby pojedynczej" Haruki Murakami nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Przeczytałam i tyle. Może to wynika z faktu, że ja za opowiadaniami nie przepadam. Uwielbiam Murakamiego, ale w dłuższych formach literackich. 

"Ginczanka. Nie upilnuje mnie nikt" Izolda Kiec. Byłam pewna, że o niej pisałam, ale okazuje się, że nie. Postać Ginczanki była mi nieznana, jej historia zrobiła na mnie wrażenie, ale sama lektura jej biografii okazała się nużąca.

"Opowiadania bizarne" Olgi Tokarczuk to lektura ambitna i wymagająca. Nie pisałam o niej, bo wydawało mi się, że nie mam do tego kompetencji, a moje wrażenia będą infantylne i miałkie. Zdecydowanie warto po nie sięgnąć, w końcu to noblistka!

"Żywopłoty" Marii Karpińskiej to podobno ciekawy debiut literacki ubiegłego roku. Nie pamiętam o czym była ta książka, bezpośrednio po lekturze miałam identyczne odczucia, dlatego nie pojawiła się na blogu. 

"Droga Jana" Doroty Danielewicz to dobra i smutna książka, intymna opowieść o matce dziecka niepełnosprawnego. Nie napisałam o niej z premedytacją, za bardzo mnie dotknęła, a pisząc o niej musiałabym się obnażyć wewnętrznie, czego nie chcę i na co nie jestem gotowa.

W 2020 roku odkryłam literaturę czeską. Szczególnie zachwyciła mnie powieść "Hana" Aleny Mornstaynovej, obie książki Petry Soukupovej i wspaniały "Rok koguta" T. Buckovej. Zachwyciłam się pięknym powrotem Joanny Bator i najnowszą powieścią Szczepana Twardocha. Przeczytałam kilka niezłych reportaży i genialny cykl kryminałów Przemysława Piotrowskiego. Nie mogę też nie wspomnieć o wybitnej książce pt. "Niespokojna krew" J.K. Rowling, pisanej pod pseudonimem.

Mam nadzieję, że nadal będziecie mnie tu odwiedzać. Wszystkiego dobrego Kochani!



Komentarze

Popularne posty