"Chodź ze mną" Łukasz Orbitowski, Świat Książki.

 


Jestem świeżo po lekturze najnowszej książki Łukasz Orbitowskiego i z żalem muszę przyznać, że bardzo się rozczarowałam i zupełnie nie rozumiem zachwytów pod jej adresem. "Inna dusza" i "Kult" to wspaniałe powieści, w których Orbitowski pokazał kunszt pisarski najwyższych lotów i polecam je każdemu, ale "Chodź ze mną" nie dorasta im do pięt. Fabuła niby ciekawa, ale sposób w jaki została opowiedziana jest płaski i jednowymiarowy. Dotyczy to szczególnie głównych bohaterów, ale także ram czasowych, w których toczy się akcja. Historia zaczyna się w 1958 roku, kiedy to młoda studentka stomatologii, Helena poznaje sowieckiego oficera marynarki wojennej, w którym zakochuje się z wzajemnością. Miłość tych dwojga nie jest, delikatnie mówiąc, akceptowana przez otaczających ich ludzi, a także rodzinę Heleny. Zakochani postanawiają uciec do Szwecji... O wszystkim, co zdarzyło się podczas tej ucieczki, a także bezpośrednio po niej, dowiadujemy się za pośrednictwem Dustina, czterdziestoletniego syna Heleny, który sam słyszy tę historię po raz pierwszy. Matka nigdy wcześniej nie opowiadała mu o ojcu,  a wręcz ukrywała przed nim fakt, że był on sowieckim żołnierzem. 

Opowieść Dustina jest trochę chaotyczna i moim zdaniem brakuje jej głębi. Polska Ludowa została opisana bez tej charakterystycznej dla Orbitowskiego wnikliwości. Jedynie Gdynia, która jest głównym miejscem, w którym toczy się akcja, została przedstawiona szczegółowo i niezwykle sugestywnie, aczkolwiek dla osoby, która nie zna tego miasta nie jest to jakaś znacząca zaleta, przynajmniej nie na tyle, by chcieć poznać ją lepiej. Oprócz wątku miłosnego czy obyczajowego, głównie na lini relacji matka-syn oraz politycznego, mamy tu także wątek służb specjalnych, które próbują ukryć tajemnicze zdarzenie, skutkujące śmiercią amerykańskiego pilota na gdyńskiej ziemi, którego przypadkowym świadkiem był właśnie ojciec Dustina. Muszę jednak przyznać, że ta szpiegowska część powieści porwała mnie jeszcze mniej. 

Szczerze powiem, że książka mnie momentami nudziła i niecierpliwie wyczekiwałam końca. Moja głowa natomiast nieustannie zadawała sobie jedno pytanie: jak to możliwe, że tak wybitny pisarz napisał tak słabą książkę? Jest to oczywiście pytanie retoryczne, a dla wielu czytelników wyda się wręcz bezzasadne, bo powieść zbiera dobre opinie, ku mojemu osobistemu zaskoczeniu. Niemniej, niezwykle cenię talent pisarski Łukasza Orbitowskiego i dlatego z ciekawością, podszytą nutką obawy, sięgnę po jego kolejne książki. A Wam, jeśli jeszcze nie czytaliście, bardzo polecam "Inną duszę" i "Kult". Na blogu znajdziecie ich recenzje.

Komentarze

Popularne posty