"Pojechałam do brata na południe" Karin Smirnoff, Wydawnictwo Poznańskie.

 

Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich Wydawnictwa Poznańskiego jest ostatnio moją ulubioną. Są pośród niej takie perełki literackie, że aż mam ochotę krzyczeć na głos ze szczęścia i wdzięczności za możliwość obcowania z tak wybitną literaturą Karin Smirnoff zdecydowała się opowiedzieć nam, historię traumatyczną i naznaczoną cierpieniem, o którym pisze w sposób przyciągający uwagę i angażujący umysł czytelnika, używając do tego surowego języka, bez zbędnych ozdobników. Stworzyła nietuzinkową powieść o powrocie do domu rodzinnego, który staje się okazją do zmierzenia się z demonami przeszłości.

Janakippo przyjeżdża do wsi,  w której się wychowała, by pomóc swojemu bratu, który zmaga się z alkoholizmem. Odżywają dawne wspomnienia i pojawiają się ludzie, którzy kiedyś odgrywali ważną rolę w jej życiu. Ale Janakippo próbuje oderwać się od bolesnej przeszłości, znajduje pracę, wplątuje się w romans, ale to wszystko zbliża ją jeszcze bardziej do przeszłości, o której wolałaby zapomnieć. Życie w rodzinie Kippów nie należało, delikatnie mówiąc, do łatwych. Przemoc w różnych formach i ciche przyzwolenie drugiego rodzica, ale też otoczenia, poraża. Tym bardziej, że autorka pisze o tym bez owijania w bawełnę, opisuje zło i traumę w jej najczystszej postaci, jednocześnie bez zbędnej egzaltacji, w sposób niemal pozbawiony emocji.

Historia rodziny Kippów jest wstrząsająca i mroczna, a mimo to, trudno się od niej oderwać. Napisana niezwykle oryginalnym językiem, który wręcz hipnotyzuje czytelnika. Bardzo Wam ją polecam, choć jednocześnie zaznaczam, że jej czytanie wiąże się z wyjściem na jakiś czas ze swojej strefy komfortu. Z pewnością nie jest to książka dla każdego.  Według mnie, jedna z lepszych, jakie miałam okazję w tym roku czytać. I bardzo mnie cieszy fakt, że to pierwsza część sagi, nie mogę się już doczekać jej kontynuacji. 


Komentarze

Popularne posty