"Shuggie Bain" Douglas Stuart, Wydawnictwo Poznańskie

 


Czytałam tę książkę kilka miesięcy temu i wciąż pamiętam ból i smutek, które tej lekturze towarzyszyły. To nie jest łatwa i przyjemna powieść, bo opowiada o traumie i cierpieniu dziecka, które świadomie zgotowali mu najbliżsi ludzie. To książka o toksycznej miłości matki do syna i bezwarunkowej miłości syna do matki. O więzi destrukcyjnej, która niszczy wszystko i wszystkich dookoła. Smutna, dołująca, ale świetnie napisana. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby się tu nie pojawiła, bo takie książki też trzeba czytać. Literatura to nie tylko piękno, ale też brzydota i cierpienie, o których nie wolno milczeć i udawać, że takie historie nie mają miejsca. 

Shuggie to najmłodszy z trójki dzieci Agnes Bain. Kobiety niespełnionej, porzuconej przez męża, która wraz z dziećmi trafia do górniczego miasteczka z czasów rządów Margaret Thatcher. Bieda i beznadzieja tego miejsca sprawiają, że Agnes coraz częściej topi smutki w alkoholu. Shuggy bardzo kocha matkę i zrobi wszystko, by ją ocalić. A kto ocali i obroni jego przed tymi, którzy stają się wobec niego coraz bardziej brutalni i napastliwi, skoro nawet jego rodzeństwo postawiło na nim i matce krzyżyk...

Wspaniała powieść, która "wywraca trzewia", sprawia ból, a jednak nie można się od niej oderwać. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa.

Komentarze

Popularne posty