Z biblioteki Kornelka - odc. 8.


Pora na książki dla dzieci - kupiłam ich ostatnio naprawdę sporo, więc jest w czym wybierać.  Dzisiejszy post jednak nie będzie zbyt obszerny, gdyż musicie mi wierzyć na słowo, każdy wpis dotyczący literatury dla dzieci jest niezwykle czasochłonny. Będę Wam prezentować nieco mniej pozycji, za to z większą częstotliwością. A oto książki, które aktualnie są na topie u mojego synka.

"Lila w Paryżu. Szukaj i znajdź" Peggy Nille Wydawnictwo Olesiejuk


 To mój kolejny biedronkowy zakup, z którego jestem bardzo zadowolona. Zresztą bez wahania na tych samych zakupach, wrzuciłam do koszyka drugą książkę z serii o Lili, o której będzie mowa później. To kolejna pozycja, w której głównym zadaniem małego czytelnika jest odszukiwanie lub liczenie przedmiotów oraz postaci wspomnianych w tekście, a my takie książki akurat bardzo lubimy. Co prawda to nie jest taki typowy picture book, bo zawiera na każdej stronie krótki opis, a całość składa się w zgrabną fabułę, ale świetnie spełnia jego rolę, czyli pomaga ćwiczyć spostrzegawczość i percepcję wzrokową. Na początku miałam wątpliwości czy ta książka nie jest zbyt "dziewczyńska", ale jak się okazało, pewne kalki istnieją tylko w mojej głowie, a Kornel po prostu ją bardzo polubił. Zresztą za każdym razem Lili, w jej niezwykłej podróży, towarzyszą różni przyjaciele. Tutaj cała akcja toczy się w Paryżu, a ja tej książki po prostu nie mogłam nie kupić, bo kiedy byłam w tym pięknym mieście, akurat w moim brzuchu rósł maleńki Kornelek. Zresztą nie był już taki mały, bo to był dwudziesty tydzień, a mój brzuch był na tyle duży, że nie musiałam stać w kolejce na wieżę Eiffla.  Czytanie i oglądanie tej książki razem z moim synkiem budzi piękne wspomnienia, obiecałam mu zresztą, że kiedyś go tam znów zabiorę. Lila, główna bohaterka, wraz ze swoją kotką Manią przybywa z wizytą do paryskiego mieszkania swojego kuzyna Poula. Niespodziewanie natykają się  na tajemniczą postać, która wydaje im się podejrzana, postanawiają ją śledzić, zwiedzają przy okazji najpiękniejsze zakątki Paryża. Udają się do Ogrodu Luksemburskiego, paryskiego metra, Muzeum Sztuki Współczesnej Pompidou czy Luwru i wielu innych cudownych miejsc, z którego słynie  miasto. Czytelnik nie tylko rozszyfrowuje kolejne zagadki i pomaga w toczącym się śledztwie, ale poznaje najpiękniejsze zabytki Paryża oraz zaznajamia się z kulturą i zwyczajami jego mieszkańców. Ilustracje są naprawdę piękne, a sam pomysł na książkę, moim zdaniem, fantastyczny. Polecam, czytamy ją po kilka razy dziennie z wielką przyjemnością.









"Lila w podróży dookoła świata. Szukaj i znajdź" Peggy Nalle Wydawnictwo Olesiejuk


Kolejna z serii książek, opisująca przygody małej Lili. Tym razem rezolutna dziewczynka wybiera się w podróż dookoła świata za sprawą swojej  ekscentrycznej i nieco szalonej kotki Mani, która postanowiła zwiedzić najdalsze zakątki ziemi. Czytelnicy mają za zadanie pomóc Lili w jej dalekiej podróży, odszukać wskazane owoce lub słodkości i policzyć opisane zwierzęta. Razem z Lilą zwiedzamy Peru, przedzieramy się przez afrykańską dżunglę, płyniemy przez oceany do odległej Japonii, odwiedzamy Tokio i marzniemy na Krymie, by na końcu powrócić do jej domu, gdzie kotka Mania smacznie śpi w swoim koszyku, wyczerpana nadmiarem przygód.  A czytelnicy dzięki ich cudownej wyprawie mogą choć trochę dowiedzieć się o  wspomnianych wcześniej przepięknych i odległych miejscach. Świetna książka, w bardzo atrakcyjnej cenie, dostępna nie tylko w Biedronce, ale też w normalnej sprzedaży. Polecam, bo ma nie tylko walory poznawcze, ale także ćwiczy spostrzegawczość i umiejętność liczenia. Ta książka nie tylko bawi, ale też uczy, czego chcieć więcej...









"Edzio. Przyjęcie w blasku księżyca" ASTRID DESBORDES, MARC BOUTAVANT Wytwórnia


Kupiłam ją chyba w styczniu, stała sobie i czekała na swoją kolej i się doczekała, do tego stopnia, że czytamy ją codziennie na dobranoc. Edzio tak bardzo przypadł Kornelkowi do gustu, że zakupiłam kilka dni temu kolejne tomy z przygodami tego sympatycznego wiewiórka. Uwielbiam takie ciepłe, mądre książki, które w niepozornych słowach i pięknych ilustracjach skrywają bardzo ważne treści. Tytułowy Edzio jest bardzo nieśmiały, do tego stopnia, że praktycznie nigdzie nie bywa i nie ma prawie żadnych przyjaciół. Pewnego dnia nadarza się wspaniała okazja, by Edzio w końcu pokonał swą słabość, bowiem miś Antoni wydaje wielkie przyjęcie, na które zaprasza wszystkich mieszkańców lasu. Niestety i tym razem Edziowi brakuje odwagi i, ostatecznie zostałby jak zawsze w domu, gdyby nie puchacz Jerzy, który niespodziewanie wpada w odwiedziny i wyciąga go na przyjęcie. Edzio nie tylko świetnie się bawi, ale leżąc w łóżko i wspominając cudowne przeżycia sprzed kilku godzin, sam planuje w niedalekim czasie wydać własne przyjęcie dla nowo poznanych przyjaciół. Fantastyczna opowieść, do tego pięknie zilustrowana. Idealna dla tych dzieci, które podobnie jak Edzio, są nieśmiałe, ale nie tylko. Wierzcie mi na słowo, przypadnie go gustu każdemu małemu czytelnikowi.





"Co tak pięknie gra" Włodzimierz Izban, Krzysztof Zięba MULTICO Oficyna Wydawnicza


Poleciła mi tę książkę jedna z moich znajomych, jej synek przez wiele tygodni z uwielbieniem, do niej wracał. U nas ta miłość nie zrodziła się tak do razu, książka stała na regale dobrych kilka miesięcy i nagle bum. Aktualnie wertujemy ją kilka razy dziennie i to właśnie za jej sprawą Kornel, kazał wyjąć z pudła swój bębenek, który kurzył się na szafie dobrych kilka miesięcy oraz  udaje, że gra na skrzypcach, wykorzystując do tego tubę i listewkę. Niemal obsesyjnie ogląda też odcinki Świnki Peppy, w których pojawiają się jakiekolwiek instrumenty i szkolna orkiestra. "Co tak pięknie gra" w bardzo przystępny sposób pokazuje właśnie różne instrumenty muzyczne, dzieli je na podstawowe kategorie: smyczkowe, strunowe, perkusyjne i dęte. Zawiera trochę historii na temat danego instrumentu, najsłynniejszych muzyków, którzy na nich koncertowali, dokładne instrukcje, jak się na każdym z nich gra oraz humorystyczne anegdoty dotyczące wagi i gabarytów niektórych z nich. Świetnym dodatkiem jest możliwość odsłuchania przy użyciu smartfona lub tabletu każdego z zaprezentowanych instrumentów za pomocą kodu, który znajduje się na danej stronie książki. Jak dla mnie, ideałem byłoby, gdyby ten odsłuchiwany fragment miał rzeczywistą grafikę, pokazywał jak naprawdę wygląda gra na danym instrumencie, a nie przedstawiał tylko ilustrację z książki. To jedyny mankament tego tytułu, moim zdaniem to bardzo ciekawa pozycja dla małych muzyków i melomanów, przy okazji i ja się nieco podszkoliłam, bo o istnieniu niektórych instrumentów nie miałam pojęcia. Publikacja nie jest ani za trudna, ani zbyt  przeładowana fachową wiedzą, zresztą od nas zależy, które fragmenty będziemy czytać dzieciom. My akurat nie czytamy jej od deski do deski, wybieram to, co wydaje mi się dla Kornela interesujące, jak będzie straszy, pewnie przeczytamy ją nieco bardziej wnikliwie. Lubię tego typu książki właśnie za to, że jest to zakup na lata i lektura, do której będziemy jeszcze wielokrotnie wracać. Poza tym, cudownie jest obserwować jak nasze dziecko stosuje w praktyce wiedzę, którą posiadło z książek, które mu czytamy. W ostatni weekend w jednym z krakowskich parków odbywał się rodzinny piknik i akurat trafiliśmy na występ zespołu grającego swing i jazz, a nasz Kornel umiał nazwać wszystkie instrumenty, które stały na scenie. Wprost pękałam z dumy, już nie mogę się doczekać naszych wspólnych koncertów w filharmonii, które wznowimy po wakacjach.













" Pomelo i kształty"  Ramona Bădescu, Benjamin Chaud Zakamarki


Książki o Pomelo są uznawane za kultowe i aż wstyd się przyznać, że tak późno  je poznaliśmy, bo są naprawdę fantastyczne. Kiedy czytaliśmy tę historię po raz pierwszy, byłam zaskoczona i zachwycona tekstem, który jest tak niebanalny i nieoczywisty, a jednocześnie tak bardzo w punkt, że aż trudno czasem uwierzyć, że to książka dla dzieci, a jeszcze trudniej się powstrzymać od śmiechu. Kornel chichotał jak szalony, po czym kazał ją sobie czytać wielokrotnie. Powiedzmy sobie wprost, że to nie jest taka typowa pozycja do nauki kształtów, jest tu tak wiele nietuzinkowych porównań, niezwykle inteligentnych, że uwierzcie mi, przyjemność z czytania ma nie tylko dziecko, ale i rodzic. Tytułowy Pomelo to bardzo niezwykły słoń mieszkający pod dmuchawcem, który uwielbia filozofować. Właśnie zastanawia się nad różnymi kształtami obecnymi w jego świecie, próbuje je wszystkie poznać i nazwać. Brzmi trochę abstrakcyjnie, prawda? Taka właśnie jest ta książka, inna i niebanalna, niektórym może się pewnie wydać dziwna, ale według nas jest po prostu genialna. I jeszcze ta cudowna grafika Benjamina Chaud'a, którą my znamy z serii o Bincie, Lalo i Babo. Jeśli ich nie czytaliście, gorąco Wam je polecam, Kornel je pokochał jeszcze na długo przed ukończeniem pierwszego roku życia i wracaliśmy do nich przez wiele miesięcy, zresztą do dziś stoją na naszej półce, bo jakoś nie mam serca ich schować, a Kornel co jakiś czas sobie je ogląda i opowiada. Ta seria, podobnie jak Pomelo czy Mama Mu, jest wydana przez wydawnictwo Zakamarki, mu uwielbiamy ich książki. Mają oni w swej ofercie jeszcze fantastyczną serię dla maluchów o Eli i Olku, która też była u nas hitem bardzo długo. Polecam Wam je wszystkie bardzo gorąco.












"Pomelo śni"  Ramona Bădescu, Benjamin Chaud  Zakamarki


Zamówiłam ją razem z poprzednią częścią o Pomelo, zachęcona pozytywnymi recenzjami, intuicja mnie nie zawiodła. Pomelo wprowadzający nas w świat kształtów to książka, jak już wyżej pisałam, fantastyczna, ale  ta, choć trudno w to uwierzyć, jest jeszcze lepsza. Kornel oszalał na punkcie Pomelo i jego niewiarygodnych opowieści. Ten nietuzinkowy słoń potrafi zaskoczyć i nieźle namieszać, a przede wszystkim rozbawić do rozpuku. Historia z kartoflem to istny majstersztyk, co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Całość jest tak genialna, zaskakująca i na granicy absurdu, że nie zastanawiamy się nad sensem opowiedzianej historii, przyjmujemy ją za pewnik i po prostu pękamy ze śmiechu. Sami zobaczcie, o czym śni Pomelo pod swoim dmuchawcem i jak wygląda jego zabawa karnawałowa.


















" KTO PROWADZI? Who's driving?  Leo Timmers, Babaryba


Kupiłam tę książkę, gdyż jest o pojazdach, a poza tym Kornel bardzo lubi inną też tego autora pt. "Tydzień na budowie", o której pisałam Wam tutaj. Ta pozycja posiada dodatkowy walor lingwistyczny, bo tekst napisany jest po polsku i angielsku, więc jeśli ktoś używa w swojej rodzinie na co dzień tych dwóch języków, to jest to dla niego propozycja idealna. Nie ma tu żadnej skomplikowanej fabuły, głównym zdaniem czytelnika jest odgadnięcie, kto prowadzi dany pojazd. Nie jest to wbrew pozorom takie proste i oczywiste, a podpowiedź stanowią stroje poszczególnych zwierząt. Nam się podoba, choć wiadomo, po pewnym czasie może się znudzić, gdy już dziecko dokładnie wie, kto będzie prowadził dany pojazd, ale wtedy można się skupić bardziej na aspekcie językowym i poćwiczyć nieco angielskie słownictwo. Ładne ilustracje i fajny pomysł na książkę dla dzieci, na dodatek o różnych maszynach, z pewnością zajmie na jakiś czas każdego auto-maniaka lub auto-maniaczkę. Zresztą wydawnictwo Babaryba ma dużo świetnych tytułów dla małych fanów motoryzacji, o wielu z nich mogliście przeczytać w moich poprzednich wpisach. Szczególnie polecam "Auta, maszyny, pojazdy i wszystko do jazdy" Richarda Scarry'ego, która nie traci u nas nic na swej popularności.






Komentarze

Popularne posty