"Nocne czuwanie" Sarah Moss, Wydawnictwo Czwarta Strona.



To moje drugie spotkanie z autorką. Pierwsze uważam za bardzo udane, dlatego polecałam Wam książkę "Między falami" Sarah Moss, o której pisałam tu. Co do dzisiejszej omawianej lektury, zdaję sobie sprawę, że nie jest to książka dla każdego, że może się wydawać przydługa i nużąca, ale jednego nie można jej odmówić tego, że jest do bólu prawdziwa. Autorka wielokrotnie, w sposób dosłowny i bez owijania w bawełnę, pisała o uczuciach, które na co dzień kłębią się w mojej głowie, ale większości z nich nie odważyłabym się wypowiedzieć na głos.

Anna, matka dwójki dzieci, próbuje łączyć pracę naukową z wychowaniem swoich synów. Cierpi na chroniczny brak snu i czasu, co odbija się zarówno na jej pracy zawodowej, jak i macierzyństwie, ale także małżeństwie. Anna ma poczucie, że jej mąż nie angażuje się wystarczająco w sprawy domowe i ze wszystkim musi radzić sobie sama. Pobyt na szkockiej wyspie, której są właścicielami okazuje się równie wyczerpujący jak codzieńność, a praca nad książką nie idzie, tak jak Anna, by sobie tego życzyła. Przy okazji sadzenia drzewek w przydomowym ogrodzie, rodzina wykopuje szkielet małego dziecka. Kobieta zaczyna zastanawiać się nad tym, jakie mroczne tajemnice kryje wyspa... Wkrótce zjawiają się też letnicy, ich problemy okażą się równie angażujące i odciągające od pracy naukowej, co przerażające znalezisko.

Ta niezwykła powieść obyczajowa pokazuje macierzyństwo i rodzicielstwo takim, jakim jest. Bez lukru i sztucznych, wystudiowanych instagramowych kadrów. Autorka nie boi się nazywać rzeczy po imieniu, a przy tym, robi to w sposób zabawny i ironiczny. Sporo tu sarkazmu i czarnego humoru, ale dla mnie to duża zaleta tej książki. Owszem, są i fragmenty przydługie, przegadane, takie które mnie osobiście nudziły, ale mimo wszystko ani przez chwilę nie miałam ochoty przerwać lektury.

Główna bohaterka, mimo, że zupełnie inna niż ja, wielokrotnie stawała się mi bardzo bliska, czasami zdawało mi się wręcz, że czyta w moich myślach. Ta codzienna walka o siebie, swój kawałek przestrzeni, odrobiny czasu, która nabiera zupełnie innego wymiaru, kiedy pojawia się dziecko i stajesz się matką jest opisana genialnie. Rozdzierające i nieustannie towarzyszące nam poczucie winy, tak dobrze znane niemal każdej rodzicielce, które tkwi głęboko w nas i co jakiś czas, bezlitośnie podszeptuje, że nie jestem dość dobrą matką pojawia się tu wielokrotnie, okraszone ironią i sarkazmem. Ta powieść fenomenalnie pokazuje, że nie ma idealnych matek, każda z nas przeżywa trudniejsze chwile, frustrację i niezadowolenie.

Ta książka jest moim zdaniem bardzo ważna z wielu względów. Pokazuje siłę kobiet, miłość macierzyńską, która przenosi góry i znosi niemal wszystko, ale także daje poczucie solidarności i pewność, że inne kobiety czują podobnie, przeżywają te same frustracje i problemy. Postać Anny idealnie wpisuje się w feministyczną dyskusję o roli współczesnej kobiety, dlatego wydaje mi się, że to idealna lektura właśnie dla kobiet. Tych, które czują spełnienie, ale także tych, które ciągle czują się rozdarte pomiędzy domem a karierą. 



Komentarze

Popularne posty