Styczniowe czytanie...
Moje postanowienie, by więcej czasu spędzać z książką, póki co udaje się realizować. W styczniu przeczytałam cztery powieści, dlatego jestem z siebie naprawdę zadowolona. Na dodatek jedna z nich okazała się wybitna, druga bardzo dobra, a pozostałe, no cóż, o tym za chwilę... Genialna współczesna powieść, której akcja toczy się gdzieś w południowej Ameryce. Czarnoskóre siostry bliźniaczki w wieku szesnastu lat uciekają z domu, by wyrwać się z dusznej atmosfery małego miasteczka, w którym przyszło im dorastać. Miasteczka, którego nawet nie ma na mapie. Siostry łapią się każdej pracy, by zbudować swe życie na nowo. Wkrótce jedna z nich dostanie wyjątkową szansę i nie zawaha się by z niej skorzystać, nawet za cenę rozdzielenia z bliźniaczką. Ich losy niespodziewanie skrzyżują się ponownie za sprawą córek, które połączy przypadkowe spotkanie wiele lat później. Wspaniale napisana powieść, która porusza temat tożsamości rasowej, ale też płciowej. Książka o życiu w kłamstwie, tęsknocie i ras